Podczas wielkoszlemowego Australian Open Iga Świątek i Aryna Sabalenka toczą bój nie tylko o końcowy triumf w imprezie. Osobna walka ma miejsce o pierwsze miejsce w światowym rankingu WTA.
Świątek w rankingu może już tylko zyskać
W tym przypadku w lepszej pozycji jest nasza tenisistka. Rok temu dotarła do trzeciej rundy i teraz powtórzyła ten wynik, dzięki czemu obroniła już komplet punktów. Każde kolejne zwycięstwo sprawi, że jej dorobek się poprawi.
Natomiast Białorusinka w 2024 roku odniosła końcowy triumf w Melbourne. Tym samym w przypadku, gdy nie obroni tytułu, straci sporo punktów i wówczas po turnieju pojawi się opcja, że w rankingu spadnie na drugie miejsce kosztem Polki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wystarczyło jedno zdjęcie. Polska gwiazda rozgrzała do czerwoności
Na ten moment wszyscy żyją rankingiem "na żywo", w którym na początku turnieju odebrane zostały zeszłoroczne zdobycze. W nim przewodzi Świątek, bo po dotarciu do trzeciej rundy ma na swoim koncie 8120 punktów.
Sabalenka z kolei rozegrała już jeden mecz więcej i w czwartek (17 stycznia) zameldowała się w czwartej rundzie po tym, jak ograła Dunkę Clarę Tauson 7:6(5), 6:4. Dzięki temu ma teraz 7896 "oczek".
Sabalenka zostanie zdetronizowana? Oto warianty
Obecnie jest kilka scenariuszy, w których po zakończeniu Australian Open na pierwsze miejsce w rankingu wróci Świątek. Jeden z nich jest bardzo prosty. Nasza tenisistka musi wygrać turniej i wówczas wynik Sabalenki nie będzie jej interesował.
Kolejnym jest z kolei porażka Białorusinki przed półfinałem. Wówczas również ostateczny występ Polki nie będzie miał znaczenia, bo sporo punktów straci jej największa rywalka.
W trzecim scenariuszu należy założyć to, że Sabalenka odpadnie we wspomnianym półfinale. W takim wypadku Świątek wyprzedzi ją tylko w momencie, gdy także dotrze do tej fazy turnieju. Natomiast awans do finału jednej z nich sprawi, iż od razu da to Białorusince lub Polce pierwsze miejsce w rankingu.
Tym samym obecnie to nasza tenisistka jest w komfortowej pozycji. Jej największa rywalka musi wygrać jeszcze dwa mecze, by w ogóle mieć możliwość utrzymania prowadzenia w rankingu. Jeżeli to osiągnie, to Świątek będzie potrzebować takiego samego wyniku. Później wszystko może zależeć od awansu do finału lub końcowego triumfu.
O awans do czwartej rundy, w której jest już Sabalenka, Polka zmierzy się z Brytyjką Emmą Raducanu w piątek, 18 stycznia o godzinie 1:30 naszego czasu. Z kolei dzień później Białorusinka powalczy o ćwierćfinał z Rosjanką Mirrą Andriejewą.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty