Kamil Majchrzak wygrał trzy mecze kwalifikacyjne i dostał się do głównej drabinki Australian Open. Jego rywalem w I rundzie był Pablo Carreno. Dotąd mierzył się z Hiszpanem dwukrotnie i w obu przypadkach był górą.
Tym razem jednak to przeciwnik zwyciężył. Carreno wygrał w zaledwie trzech setach 6:4, 6:4, 6:3. Polski tenisista był wyraźnie rozczarowany takim obrotem spraw.
- Często w kluczowych, najważniejszych momentach grałem zbyt pasywnie i myślę, że to była największa różnica - przyznał wprost w rozmowie z Eurosportem.
ZOBACZ WIDEO: Siatkarz kandydował w wyborach do sejmu. "Nie chodziło o to, żeby się tam dostać"
Jak sam powiedział, spodziewał się trudnego spotkania i takie właśnie było. Mówił również, że choć wynik na to nie wskazuje, wiele gemów było bardzo wyrównanych.
- Różnica była taka, że mój rywal wtedy, kiedy było ciasno, czy kiedy miał szansę, to grał agresywnie i starał się ją wykorzsytać. Mnie właśnie tego niestety zabrakło - wytłumaczył.
W drugim secie 29-latek musiał skorzystać z pomocy fizjoterapeuty. Po przerwie medycznej był w stanie wrócić do rywalizacji.
- Miałem delikatny uraz, który mi przeszkadzał przede wszystkim przy serwowaniu, ale nie wpłynęło to na pewno na całość spotkania. Wiedziałem, że w tym pojedynku będzie dużo gry z końca i szanse będą po obu stronach - skomentował.