Jak Szarapowa i Ivanović sprzed lat. Australijka nie chce być jak inni

Getty Images / Robert Prange / Nick Laham / Na zdjęciu: Destanee Aiava i Ana Ivanović
Getty Images / Robert Prange / Nick Laham / Na zdjęciu: Destanee Aiava i Ana Ivanović

Trzy lata temu nie chciała żyć. Teraz gra w Australian Open, jest zaręczona, walczy o marzenia i... przeczesuje serwisy aukcyjne w poszukiwaniu nowych kreacji na kort. Destanee Aiava od kilku dni nie daje o sobie zapomnieć.

"W Niedzielę Wielkanocną (17 kwietnia) zamierzałam rzucić się z mostu na autostradę M1. Trzy osoby przejeżdżały tamtędy, ściągnęły mnie z barierki i zawiozły do domu. Nie chciałam dotrwać do moich 22. urodzin. Wiem jednak, że moja rodzina i przyjaciele byliby szczęśliwi, wiedząc, że żyję w tym dniu, który ma być dla mnie wyjątkowy” - napisała na Instagramie w maju 2022 roku. Dziś tego wpisu nie znajdziemy już w sieci, tenisistka postanowiła go usunąć.

Blisko 25-letnia Destanee Aiava wciąż nie weszła do Top 100, nadal ma nadzieję na spełnienie swoich tenisowych marzeń. Udało jej się zadebiutować w United Cup, przeszła trzystopniowe eliminacje Australian Open, a w poniedziałek po raz pierwszy w karierze wygrała mecz w drabince głównej turnieju wielkoszlemowego. Głośno było o niej jeszcze przed zwycięstwem nad Greet Minnen.

"Nigdy więcej tu nie zagram"

Najpierw dość niepochlebnie wypowiedziała się o swojej drużynie, z którą startowała w United Cup. W jej zespole znaleźli się Alex de Minaur, Matthew Ebden, Omar Jasika, Olivia Gadecki i Ellen Perez. Aiava po całym wydarzeniu nagrała 28-minutowy film na swój kanał na YouTube, w którym opowiedziała, jak bardzo nie podobało jej się to wydarzenie. Pochwaliła organizację, ale stwierdziła, że czuła się wykluczona z grupy. - Rozumiem, że to rywalizacja, ale myślałam, że będziemy bardziej jak drużyna podczas takiego wydarzenia - stwierdziła.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: koszmarny błąd w meczu Bayernu. Co on zrobił?!

- Nie chcę powiedzieć niczego, co mogłoby mnie "anulować", ale pewnie tak się stanie - dodała. Wyjawiła, że rozmawiała z co najwyżej dwiema osobami z drużyny. Na koniec uznała, że samo wydarzenie ocenia na 2 w skali 1-10 i było to "nie najlepsze przygotowanie do Australian Open". - Właściwie było to najgorsze przygotowanie, jakie kiedykolwiek miałam. Nigdy więcej nie wezmę udziału w United Cup, chyba że będę rakietą numer 1 i będę miała zagwarantowany udział w jakimkolwiek meczu. Jeśli jesteś numerem 1 - spróbuj. Jak nie - uciekaj, ile sił w nogach - podsumowała.

Reprezentacja Australii nie zdołała awansować z grupy, bo miała gorszy bilans niż Czechy. W związku z tym zakończyła rywalizację dość szybko, a Aiava mogła skupić się na kwalifikacjach do Australian Open i przenieść do Melbourne. A tam ponownie nie dała o sobie zapomnieć, tym razem, dzięki… strojom.

Kort jak wybieg

Australijka nie ma sponsora, jeśli chodzi o odzież, dlatego występuje w dowolnych ubraniach. Właściwie patrząc na jej ubiegłoroczne stroje - nie ma ulubionej marki. Podczas United Cup miała na sobie barwy narodowe.

Kiedy kibice zobaczyli ją podczas meczów eliminacyjnych w Melbourne, mogli odnieść wrażenie, że te sukienki już gdzieś widzieli. Najpierw Aiava zagrała w tym samym stroju, w którym Maria Szarapowa dotarła w 2012 roku do półfinału US Open. Natomiast w decydującym o awansie spotkaniu z Evą Lys miała na sobie ten sam strój, w którym Ana Ivanović grała w US Open w 2010 roku. - Po prostu podobały mi się te outfity. Niektóre aktualnie projektowane rzeczy po prostu są brzydkie. Lubię nosić to, co mi się podoba i co uważam za dobre, a nie to, co noszą inni - wyjaśniła Aiava cytowana przez BBC.com.

- Nie sądziłam, że na kimkolwiek zrobi wrażenie to, że ubiorę te sukienki. Cieszę się, że to zrobiłam. Fajnie było je przywrócić. Nawet jeśli przegrasz, to w pewnym sensie kort jest wybiegiem. Oczywiście, kiedy znajdę sponsora, będę nosiła to, co inni ludzie, ale na razie uwielbiam wybierać i nosić to, co chcę - dodała.

Z Australijką o jej zamiłowaniu do vintage postanowił też porozmawiać Ben Rothenberg, ceniony dziennikarz tenisowy. Zawodniczka wyjawiła mu, że stroje kupuje głównie w takich serwisach jak Facebook Marketplace, eBay czy Depop. Czasami potrafią kosztować dwa razy więcej niż kosztowały pierwotnie. Aiava ma pokaźną kolekcję starszych strojów i systematycznie ją powiększa. - Przed meczem szukałam już kolejnych ciuchów na wypadek, gdybym dostała się do głównej drabinki - wyznała.

Rywalką Aiavy w I rundzie Australian Open była Greet Minnen. Belgijka zdawała się być faworytką tego spotkania, ale po niezłych meczach w eliminacjach było jasne, że Australijka zrobi wszystko, by pokrzyżować jej szyki i tak też się stało. Po trzygodzinnym dreszczowcu zakończonym w trzech setach (10-5 w tie-breku) Aiava zwyciężyła i zagra w II rundzie z Danielle Collins.

Komentarze (2)
avatar
steffen
9 h temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Ma dziewczyna sporo racji, zarówno w temacie gry w UC, jak i strojów.