Novak Djoković zaskoczony. Wszystko przez żonę

PAP/EPA / DARREN / Na zdjęciu: Novak Djoković
PAP/EPA / DARREN / Na zdjęciu: Novak Djoković

Nadchodzący wielkoszlemowy Australian Open będzie wyjątkowy dla Novaka Djokovicia. Serb poinformował, iż pierwszy raz razem z nim do Australii udała się żona i dzieci.

Novak Djoković, legendarny tenisista, obecnie skupia się na przygotowaniach do wielkoszlemowego Australian Open. Dość niespodziewanie jednak Serb może liczyć na wsparcie od najbliższych, bo rodzina razem z nim udała się do Australii.

To pierwszy raz, gdy jego żona Jelena Djoković i dzieci towarzyszą mu w rywalizacji na tym kontynencie. Sam tenisista nie ukrywał, że był zaskoczony decyzją jego ukochanej o wspólnej podróży.

- Są tu moje dzieci i żona. Ja też byłem trochę zaskoczony. Żona powiedziała, że chce wziąć dzieci i żebyśmy wszyscy przyjechali do Australii. Nie spodziewałem się tego, bo wiem, że to długa podróż, a poza tym szkoła i cała reszta. Jako rodzic musisz stawić czoła wielu wyzwaniom - powiedział na konferencji prasowej po meczu w turnieju w Brisbane.

ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"

To, że bliscy Djokovicia są teraz obok niego, ma dla niego ogromne znaczenie. W końcu już wiele razy wspominał o tym, że coraz gorzej znosi dłuższe rozłąki z rodziną.

- Mam swój harmonogram. Jeśli mam mecz, przygotowuje się, a Jelena opiekuje się dziećmi. Wspiera mnie, daje całą miłość i energię, razem z dziećmi, dzięki czemu muszę grać jak najlepiej w tenisa. Czuję się świetnie na korcie, bo nie odczuwam winy, że jestem tak daleko od nich. Miałem tak w Australii za każdym razem - wyznał wielki mistrz.

Miniony sezon dla Serba był słodko gorzki. Mimo że nie zdobył żadnego tytułu ATP, to osiągnął to, czego nigdy mu się nie udało, czyli złoty medal igrzysk olimpijskich. Teraz jego celem jest kolejny tytuł wielkoszlemowy.

Start zmagań w Melbourne już 12 stycznia. Ostatnie spotkanie, który będzie finał mężczyzn, został zaplanowany na 26. dzień pierwszego miesiąca 2025 roku.

Komentarze (0)