Niebywałe, jak traktowani są sportowcy. (Nie)równi wobec dopingu [OPINIA]

Getty Images / Emaz/VIEW press/Corbis / Artur Widak / Na zdjęciu: Jannik Sinner i Iga Świątek
Getty Images / Emaz/VIEW press/Corbis / Artur Widak / Na zdjęciu: Jannik Sinner i Iga Świątek

Brak słów, jak nierówno traktowani są sportowcy za te same lub podobne uchybienia. Dopingowy przypadek Igi Świątek to kolejny przykład, jak zagubiona w swoich działaniach jest tenisowa organizacja, która ma stać na straży przestrzegania reguł.

Wierzę, że Iga Świątek, Jannik Sinner, Kamil Majchrzak czy Simona Halep nie przyjęli dopingu umyślnie. Ich tłumaczenia są wiarygodne, a sami musieli udowodnić niewinność, przedstawiając szereg dowodów.

Schemat jest podobny: zawodnik czy zawodniczka dostaje informację o pozytywnym wyniku testu, może sprawdzić próbkę B. Później ma czas na złożenie wyjaśnień, a następnie otrzymuje wyrok.

Do tej pory ITIA, czyli agencja dbająca o uczciwe reguły w tenisie, wydawała komunikat o postępowaniu czy karze. Sprawy były ujawniane dość wcześnie, w zasadzie niedługo po tym, jak sportowiec dowiadywał się, że znaleziono w jego próbce niedozwoloną substancję.

Wszystko się zmieniło w sierpniu tego roku, kiedy okazało się, że... kilka (!) miesięcy wcześniej Jannik Sinner, czyli najlepszy obecnie tenisista świata, miał pozytywny wynik testu. O sytuacji nie było wiadomo przez tak długi czas! Teraz podobna sytuacja w tym aspekcie spotkała Igę Świątek. Polka nie musiała informować o tym, że w jej organizmie znalazły się niepożądane substancje. O sprawie dowiedzieliśmy się dopiero po wyroku, czyli 2,5 miesiąca po tym, jak wiceliderka rankingu poznała wynik badania próbki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Wow. Takie gole to naprawdę rzadkość

W przypadku Świątek sytuacja skończyła się miesiącem dyskwalifikacji, który został podzielony na dwie części: najpierw 22 dni i teraz pozostałych osiem. Polka szybko wróciła na korty WTA Finals i Billie Jean King Cup.

Jannik Sinner pozytywny test miał podczas Indian Wells, w związku z tym zabrano mu punkty i pieniądze za ten start. Ta "wpadka dopingowa", bo szybko udowodniono, że nic nie zażył, tylko substancja dostała się z winy masażysty do organizmu zawodnika, nie miała większego znaczenia dla jego występów. Włoch - w przeciwieństwie do Świątek - niemal w ogóle nie odczuł, że w jego krwi znalazła się niedozwolona substancja. Polka ostatecznie ominęła trzy turnieje i straciła fotel liderki.

Już tylko te dwa przypadki pokazują, że Świątek i Sinner zostali potraktowani w nierówny sposób.

A co dopiero o decyzjach ITIA sądzić mają Simona Halep, Kamil Majchrzak, Tara Moore i wielu innych zawodników? Choć historia każdego z nich jest inna, dotyczy innych stężeń i substancji, wszyscy udowodnili niewinność, czyli podobnie jak Świątek i Sinner. Ale ich sprawy... ciągnęły się miesiącami, w trakcie tych absencji nie tylko nie mogli występować w turniejach, ale nawet... trenować na klubowych kortach!

Kamil Majchrzak informację o pozytywnym wyniku testu dostał pod koniec listopada. Na wyrok czekał aż do początku stycznia i potem miał miesiąc na złożenie wyjaśnień. Następnie czekał dwa i pół miesiąca (!) na jakikolwiek kontakt ze strony ITIA. Dopiero pod koniec czerwca, czyli po ponad siedmiu miesiącach, usłyszał ostateczny wyrok - 13 miesięcy zawieszenia.

Próbowaliśmy skontaktować się z nim, nie chciał jednak komentować wyroku ws. Igi Świątek. Powiedział tylko, że wierzy w to, że jest niewinna.

"Ja przez większość czasu trwania mojej sprawy nawet nie mogłem postawić nogi na nieprywatnym korcie (...). Jestem zdruzgotany i zszokowany. Ale tak jak wspomniałem, może nie mam racji. Poza tym kogo obchodzi co ja myślę, chłopak spoza czołówki" - pisał Majchrzak w mediach społecznościowych, kiedy ujawniono, jak "ukarano" Sinnera za jego wpadkę dopingową.

Takich przykładów jak Majchrzak jest więcej. Głos zabrała Halep, dziwiąc się, jak ekspresowo udało się Idze załatwić sprawę, bo ona musiała czekać o wiele dłużej.

Pojawiały się też komentarze innych tenisistów i tenisistek, dla których kary Sinnera i Świątek są niesprawiedliwe wobec tych, które były stosowane wobec innych.

Jeśli wszyscy okazują się być niewinni, to dlaczego są inaczej traktowani? Dlaczego sprawy jednych zawodników można rozwiązać w ciągu dwóch miesięcy, innych w ciągu pół roku, a Simona Halep musiała czekać ponad rok. Dlaczego jedni są zawieszani od razu, a inni mogą przez cały czas grać, zanim usłyszą wyrok, jak Sinner?

Cały system, procedury i zasady są po prostu niespójne. ITIA w ciągu ostatniego roku miała dwie głośne sprawy, bo niewątpliwie przypadki Sinnera i Świątek takie są, a zostały one rozwiązane zupełnie inaczej. Co więcej, zupełnie inaczej też, porównując do wcześniejszych przypadków. Równi, równiejsi, i cytując Majchrzaka: "spoza czołówki". Coś chyba poszło nie tak.

Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty