Jak wygląda tenis bez Rafy Nadala? Nie pamiętam [OPINIA]

PAP/EPA / Divyakant Solanki / Na zdjęciu: Rafael Nadal
PAP/EPA / Divyakant Solanki / Na zdjęciu: Rafael Nadal

Jego era rozpoczęła się na dobre w 2005 roku, kiedy pierwszy raz wygrał Rolanda Garrosa. Jest ikoną, jest legendą. Rafael Nadal zejdzie ze sceny w listopadzie i pozostanie na niej już ostatni muszkieter.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze zanim był sławny na całym świecie, wystąpił w Polsce. W 2004 stanął na starcie nieistniejącego już turnieju ATP w Sopocie. Przyjechał i wygrał, pokonując Jose Acasuso w finałowym pojedynku. Szczęśliwcy, którzy w Trójmieście mogli zobaczyć go na żywo, mogą być dumni. Było to pierwsze tak duże zwycięstwo Rafaela Nadala w karierze.

W tym samym roku po raz pierwszy zagrał z Rogerem Federerem. Kilka miesięcy później wygrał premierowy turniej wielkoszlemowy, zwyciężając w Rolandzie Garrosie. W 2006 roku pierwszy raz spotkał się na korcie z Novakiem Djokoviciem.

I tak się zaczęło panowanie "Wielkiej Trójki", niektórzy mówią o czwórce, dołączając do tego jeszcze Andy'ego Murraya. Decyzja Rafaela Nadala o zakończeniu sportowej kariery po tegorocznych finałach Pucharu Davisa oznacza tylko tyle, że na scenie pozostanie Novak Djoković.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Przyszedł na konferencję z pupilem. Miał ważny powód

Każdy z tych trzech zawodników jest wyjątkowy, każdy charakteryzuje się innym stylem gry, inną osobowością. Każdy ma status ikony i legendy, Serb wciąż grającej. Rafael Nadal do tej pory też.

Wydawało się, że Hiszpan jeszcze da radę zagrać w przyszłorocznym Rolandzie Garrosie. W tym roku przegrał w trzech setach z Alexandrem Zverevem, ale kilka tygodni później dotarł do finału turnieju ATP w Bastad. To dało nadzieję przed igrzyskami, gdzie ostatecznie los nie był dla niego łaskawy i połączył go w II rundzie z Djokoviciem.

Jednak to Rafa Nadal. Wszyscy kojarzymy go z uporem, walką i... niestety kontuzjami. W 2022 roku zdobywał swoje ostatnie tytuły. Wygrał Rolanda Garrosa, był w półfinale Wimbledonu i wtedy mógł zejść ze sceny. Domyślam się, że można być głodnym sukcesów, smak zwycięstwa jest uzależniający. A jeszcze bardziej jestem w stanie zrozumieć, że dla zawodowego sportowca rozstanie się z rutyną, którą się pielęgnowało od wielu lat, może być bardzo trudne.

Ci wielcy zawodnicy nigdy się nie poddają. Podobnie było przecież z Rogerem Federerem, który nie był już w formie, ale chciał na koniec zagrać debla z Nadalem podczas Pucharu Lavera. Andy Murray zaciskał zęby wielokrotnie, wiele osób, będąc na jego miejscu, mając tyle problemów zdrowotnych, dawno by się poddało. Z Hiszpanem jest tak samo.

W 2023 roku wystąpił tylko w jednym turnieju, w tym roku aż w siedmiu. To pokazuje, jak bardzo chciał jeszcze przeciągnąć i przedłużyć swoją karierę. Czy to dobra decyzja? Nie wiem.

Z perspektywy pasjonatki tenisa mogę tylko powiedzieć, że nie pamiętam już, jak wygląda tenis bez Rafaela Nadala. Mieliśmy próbkę tego, kiedy miesiącami nie pokazywał się na światowych kortach. Zawsze jednak wracał, ale tym razem tak nie będzie.

Kiedy jeszcze decyzję o zakończeniu kariery podejmie Djoković, to wtedy na dobre rozpocznie się nowa era, mimo że już teraz z nostalgią możemy wspominać wielkie pojedynki Federera z Nadalem czy ze wspomnianym Serbem.

Przed nami ostatnia szansa na podziwianie gry Nadala, o ile w ogóle zostanie oddelegowany do gry przez Davida Ferrera w Maladze. Jakkolwiek się to nie skończy, "last dance" Hiszpana jest nieunikniony. Trudno to sobie wyobrazić.

Dominika Pawlik, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty