Naomi Osaka nie wytrzymała. Odpowiedziała kibicowi na krytykę

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Naomi Osaka
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Naomi Osaka
zdjęcie autora artykułu

"Właśnie zobaczyłam, że ktoś nazwał mnie fuksiarą" - czytamy w poście Naomi Osaki w mediach społecznościowych. Japonka szybko postanowiła odpowiedzieć na krytykę ze strony jednego z kibiców i dostała poparcie od swoich fanów.

W tym artykule dowiesz się o:

Naomi Osaka w poprzednich dniach wzięła udział w turnieju WTA 1000 w Pekinie. Powracająca do wysokiej dyspozycji Japonka awansowała w nim do czwartej rundy, gdzie zmierzyła się z Coco Gauff. Pierwszą partię wygrała 6:3, natomiast w drugiej musiała uznać wyższość Amerykanki.

Do trzeciego seta jednak nie doszło. Wszystko za sprawą kreczu byłej liderki rankingu WTA, który był spowodowany kontuzją pleców. Okazuje się, że po zrezygnowaniu z dalszej gry 26-latka musiała zmierzyć się z krytyką ze strony kibiców. Świadczy o tym jej wpis w mediach społecznościowych.

"Właśnie zobaczyłam, że ktoś nazwał mnie fuksiarą. Jak to możliwe, że można być przypadkiem z 4 Wielkimi Szlemami, zapalając znicz olimpijski, pokonując wielu przeciwników z czołowej 20 i będąc blisko pierwszej 50 rok po porodzie? Fuj, nie mogłeś nawet dotknąć paznokciem jednego z moich osiągnięć" - skwitowała.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: był krok od śmierci. A teraz takie informacje

Słowa Japonki spotkały się z ogromną aprobatą kibicujących jej fanów, którzy doradzili zawodniczce, aby swój gniew przekuła na jeszcze lepszą grę. Docenili przy okazji jej postawę po powrocie do rywalizacji. "Jak można nazwać jedną z największych tenisistek tego pokolenia 'fuksiarą'?" - stwierdził wprost jeden z użytkowników.

Naomi Osaka w styczniu rozegrała pierwsze spotkanie od września 2022 roku. Jej przerwa była spowodowana chęcią podreperowania zdrowia, a także ciążą. Japonka w lipcu ubiegłego roku urodziła córkę i niedługo później wróciła do treningów, czym chętnie dzieliła się w mediach społecznościowych.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty