"Zwariowany dzień". Pogoda dała się we znaki Polakowi

Materiały prasowe / Invest in Szczecin Open / Na zdjęciu od lewej: Ryan Seggerman i Szymon Walków
Materiały prasowe / Invest in Szczecin Open / Na zdjęciu od lewej: Ryan Seggerman i Szymon Walków

Deszczowa środa zakończyła się pozytywnie dla Szymona Walkowa. Polak wraz z Amerykaninem Ryanem Seggermanem dotarli do ćwierćfinału turnieju debla ATP Challenger - Invest in Szczecin Open. - To był zwariowany dzień - wyznał po meczu nasz tenisista.

Jesienna aura w Polsce daje się we znaki. Organizatorzy turnieju ATP Challenger - Invest in Szczecin Open nie mają łatwego życia, ponieważ opady deszczu storpedowały im kolejny plan gier w tym tygodniu.

W środę, 11 września pierwsze mecze zostały przerwane właśnie przez deszcz. Solidna ulewa sprawiła, że wznowienie rywalizacji miało miejsce po godzinie 16:30, ale od tego czasu pogoda była już korzystna.

Pierwszym Polakiem, który awansował do ćwierćfinału turnieju w grze podwójnej został Szymon Walków. W duecie z Amerykaninem Ryanem Seggermanem rozbili Argentyńczyków Federico Corię i Pedro Cachina 6:2, 6:1 (relacja TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piękna pogoda i basen. Tak wypoczywał polski siatkarz

- Parę meczów przy tym sztucznym oświetleniu już zagrałem. To był zwariowany dzień, najpierw miałem grać koło południa, a ostatecznie deszcz - przerzucanie meczów. Koniec końców wszystko było w pośpiechu, mimo że późno wieczorem, ale komfortowa wygrana i to najważniejsze - wyznał po meczu nasz tenisista.

Polsko-amerykański duet ma powody do zadowolenia. W końcu po przeciwnej stronie siatki stanął zeszłoroczny triumfator turnieju w Szczecinie w singlu. Coria obecnie zajmuje 79. miejsce w światowym rankingu ATP, z kolei Cachin jest 227., czym przebija Walkowa i Seggermana.

- To niewygodny rywal, bo to bardzo dobrzy zawodnicy, Top 100 gry pojedynczej, więc znakomici. Nie grają debla, nie mają rytmu, więc trzeba też wiedzieć, jak z takimi zawodnikami grać, a my to wykonaliśmy - podkreślił Walków, który nie narzekał na warunki.

- Nie przeszkadzają mi niskie temperatury. Lubię takie warunki. Przy świetle nie dało się trenować, piłka inaczej lata, ale trzeba się do tego dopasować - wyjaśnił.

Tak naprawdę plan gier nie miał w środę większego znaczenia z uwagi na opady deszczu, stąd też Polak nie mógł być niczego pewny. - Trzeba być gotowym. Dziś to było bardziej zwariowane, bo nagle mieliśmy singla i debla, a potem mieliśmy zagrać. Były krecze, przesunięcia. Mimo tego, że był to mecz o 20:00, nie mieliśmy dużo czasu na rozgrzewkę, ale jednak mam to doświadczenie - podsumował Walków.

Pewne jest, że w półfinale gry podwójnej w Szczecinie wystąpi przynajmniej jeden Polak. To efekt tego, iż Walków i Seggerman w kolejnej fazie zmagań zmierzą się z Szymonem Kielanem i Filipem Pieczonką.

Komentarze (0)