Polak skrzywdzony, a gwiazda... uprzywilejowana. Wielki skandal w świecie tenisa [OPINIA]

Getty Images / Steve Christo/Corbis oraz Matthew Stockman /  Na zdjęciu: Kamil Majchrzak i Jannik Sinner
Getty Images / Steve Christo/Corbis oraz Matthew Stockman / Na zdjęciu: Kamil Majchrzak i Jannik Sinner

Tenisowe władze potraktowały lidera rankingu ATP jak króla, mimo że wykryto u niego środki zakazane. Za podobne przewinienia innym łamano kariery. Jedną z takich osób był Kamil Majchrzak. "Jestem zdruzgotany" - napisał.

Ta informacja oburzyła światowe środowisko tenisa. We wtorek Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) potwierdziła, że u lidera rankingu ATP oraz zwycięzcy tegorocznego Australian Open Jannika Sinnera wykryto niedozwoloną substancję.

Chodzi o clostebol. To dość popularny steryd, który wykryto między innymi u jednej z największych rywalek Justyny Kowalczyk - Therese Johaug czy polskiej kajakarki Doroty Borowskiej.

Oburzenie budzi jednak to, jak agencja postępowała wobec Jannika Sinnera. Próbka, która dała pozytywny wynik, została pobrana w marcu tego roku podczas Indian Wells. Wynik nadszedł na początku kwietnia. Potwierdziła to także próbka B pobrana kilka dni po kalifornijskim turnieju.

ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich

ITIA początkowo zawiesiła zawodnika, ale ten skutecznie się odwołał i pozwolono mu kontynuować występy w turniejach, nawet gdy postępowanie nie było jeszcze zakończone. Co więcej, sprawę ukrywano kilka miesięcy. Ostatecznie okazało się, że organizm Włocha został zanieczyszczony przez fizjoterapeutę, który nieświadomie podał mu lek zawierający zakazaną substancję. Włocha ukarano żałośnie niską karą, odebraniem 320 tysięcy dolarów oraz 400 punktów za Indian Wells.

Wprawdzie ilość substancji była niewielka, bo mniej niż bilionowa część grama, ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Oburzenie budzi nierówne traktowanie, jakiego dopuściła ITIA. Jedną z ofiar był polski tenisista Kamil Majchrzak.

Polak swojego czasu był zawodnikiem czołowej setki rankingu i regularnie występował w turniejach wielkoszlemowych. Pod koniec 2022 roku jednak i w jego organizmie wykryto zakazaną substancję.

Od początku Majchrzak twierdził, że substancja dostała się do jego organizmu przypadkowo, poprzez zanieczyszczony suplement. Nie mógł liczyć jednak na preferencyjne traktowanie, jakiego dopuścił się Włoch.

ITIA błyskawicznie zawiesiła zawodnika na czas wyjaśniania sprawy. Ten nie mógł występować, tracił możliwość jakiegokolwiek zarobku i rankingowe punkty. Na jakiekolwiek odpowiedzi od agencji musiał czekać tygodniami. A agenci nie byli tak przyjaźni, jak w stosunku do wielkoszlemowego mistrza.

- Na jakąkolwiek odpowiedź zwrotną czekałem po dwa i pół miesiąca! Sprawdzałem co chwilę maile, telefon. Powoli wpadałem w paranoję. Chciałem jak najszybciej wiedzieć, co się stało, ale te sprawy się przedłużały - mówił Kamil Majchrzak w wywiadzie dla WP SportoweFakty.

Ostatecznie Polak udowodnił, że niedozwolona substancja znalazła się u niego przypadkowo. I tak musiał jednak odbyć 13 miesięcy kary i nikt nie szedł mu na rękę. Wrócił w styczniu tego roku i swoją karierę musiał budować od absolutnego zera, bo stracił cały ranking. Występował w turniejach najniższej rangi.

"Kilka godzin przed meczem dotarły do mnie najnowsze wieści z tenisowego świata. Są one dla mnie szokujące i wyjątkowo dotkliwe. Nie zagłębiam się w szczegóły dla własnego zdrowia i komfortu psychicznego, jednak fakt, że ja przez większość czasu trwania mojej sprawy nawet nie mogłem postawić nogi na nieprywatnym korcie... a wychodzi na to, że inni mogą normalnie grać i spełniać marzenia w tej samej sytuacji, nie daje mi spokoju" - napisał w serwisie X Majchrzak.

"Jestem zdruzgotany i zszokowany. Ale tak jak wspomniałem, może nie mam racji. Poza tym kogo obchodzi co ja myślę, chłopak spoza czołówki" - dodał tenisista.

Teraz, po prawie roku mozolnej pracy Majchrzak jest na 190. miejscu w rankingu i występuje obecnie w kwalifikacjach do US Open. Niejeden na jego miejscu już poddałby się po tym, co wcześniej go spotkało.

Polak nie jest jednak jedynym przykładem złego traktowania przez ITIA. Tara Moore, u której wykryto nandrolon i boldenon, musiała przez 19 miesięcy walczyć o uniewinnienie. U niej zakazane substancje dostały się poprzez spożycie skażonego mięsa, ale nikt jej nie uwierzył. Kariera Brytyjki się załamała.

Wyrok i postępowanie ATP wobec Jannika Sinnera to jasne sprzeniewierzenie sportowych ideałów. Pokazano, że duży po prostu może więcej. Jak jesteś znany, ważny, z kraju, który przynosi do kasy organizacji miliony euro, to nie obowiązują cię zasady. Prawo jest bowiem dla szaraków, takich jak Majchrzak, a nie dla wielkich jak Sinner.

I nie tylko ja tak myślę. Środowisko tenisowe jest oburzone. Wielkoszlemowy finalista Nick Kyrgios napisał na X "Powinni cię wyrzucić na 2 lata. Twoje wyniki poprawiły się. Krem do masażu... Tak, fajnie!". Kanadyjczyk Denis Shapovalov słusznie zauważył. "Nie mogę sobie wyobrazić, co inni zawodnicy, którzy zostali zbanowani przez zanieczyszczone substancje" - ocenił.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Kapitalny powrót Magdaleny Fręch. Trzysetowa batalia w Monterrey

Źródło artykułu: WP SportoweFakty