Krótka przygoda polskiej tenisistki

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Olga Pietrzak / Na zdjęciu: Katarzyna Kawa
Materiały prasowe / Olga Pietrzak / Na zdjęciu: Katarzyna Kawa
zdjęcie autora artykułu

Katarzyna Kawa odpadła już w pierwszej rundzie turnieju rangi WTA Challenger w kolumbijskiej Baranquilli. Nasza tenisistka musiała uznać wyższość Brytyjki Francesci Jones (1:6, 3:6).

W tym artykule dowiesz się o:

Dwa ostatnie spotkania z udziałem Katarzyny Kawy zakończyły się przedwcześnie. Nasza tenisistka najpierw skreczowała podczas turnieju rangi WTA 250 w Palermo, a nieco ponad tydzień później zrobiła to samo w ramach imprezy w Warszawie.

Po blisko trzech tygodniach Polka wróciła do rywalizacji. Wzięła udział w turnieju rangi WTA Challenger w kolumbijskiej Barranquilli, ale odpadła już w pierwszej rundzie. Lepsza od niej okazała się Brytyjka Francesca Jones (6:1, 6:3).

Od początku spotkania niżej notowana tenisistka spisywała się lepiej, bowiem wygrała cztery pierwsze gemy. Co ciekawe Kawa na dzień dobry mogła przełamać rywalkę, ale nie wykorzystała trzech break pointów. Skończyło się to tak, że ona utraciła dwa serwisy.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Wskazał nazwisko polskiego siatkarza. "Filar i opoka"

W piątym gemie nasza tenisistka odrobiła część strat. Tyle tylko, że chwilę później po raz trzeci w tym spotkaniu straciła podanie. Następnie Jones utrzymała serwis i zapewniła sobie końcowy triumf w secie (6:1).

Na start II partii Brytyjka wygrała trzy pierwsze gemy, w tym dwa przy serwisie przeciwniczki. To sprawiło, że była o krok od końcowego triumfu w meczu.

W czwartym gemie Polka odrobiła część strat. Następnie obie tenisistki były skutecznie przy swoich podaniach aż do stanu 5:3. Wówczas Jones wypracowała sobie piłkę meczową przy serwisie Kawy, lecz ta zdołała się obronić. Tyle tylko, że chwilę później Brytyjka miała kolejną szansę i tym razem dopięła swego.

WTA Challenger Barranquilla:

I runda gry pojedynczej:

Francesca Jones (Wielka Brytania) - Katarzyna Kawa (Polska) 6:1, 6:3

Źródło artykułu: WP SportoweFakty