Jan Zieliński wrócił do gry po Wimbledonie. Pierwszy mecz za nim

Materiały prasowe / PZT / Na zdjęciu: Jan Zieliński
Materiały prasowe / PZT / Na zdjęciu: Jan Zieliński

Po wygraniu miksta w Wimbledonie i rozczarowaniu związanym z brakiem występu w igrzyskach olimpijskich Jan Zieliński pokazał się na korcie w Montrealu. Wspólnie z Hugo Nysem zwyciężył z Arthurem Filsem oraz Nicolasem Jarrym.

Jan Zieliński będzie wspominać dobrze tegoroczny Wimbledon z powodu drugiego w karierze zwycięstwa wielkoszlemowego. Odniósł je w mikście z Su-Wei Hsieh. Akurat występ w deblu, wspólnie z Hugo Nysem, zakończył się klęską. Polak i Monakijczyk przegrali już w pierwszej rundzie z Sebastianem Baezem i Dustinem Brownem. Był to zresztą już drugi turniej z rzędu, w którym byli finaliści Australian Open nie wygrali meczu.

Odniesiona w nocy ze środy na czwartek wygrana była więc przełomowa dla Hugo Nysa i Jana Zielińskiego. Poprzednio zwyciężyli wspólnie 18 czerwca. Nie było o to łatwo, ponieważ rozstawieni z numerem 14. tenisiści odwracali wynik po porażce w pierwszym secie i potrzebowali do rozstrzygnięcia meczu super tie-breaka.

Przeciwnikami Hugo Nysa i Jana Zielińskiego byli znani mocniej z singla Arthur Fils i Nicolas Jarry. Francusko-chilijski duet zagrał wspólnie po raz pierwszy i wysoko zawiesił poprzeczkę. Konfrontacja zakończyła się po godzinie i 12 minutach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Następnymi przeciwnikami Hugo Nysa i Jana Zielińskiego będą rozstawieni z numerem drugim Rohan Bopanna oraz Matthew Ebden. W ćwierćfinale czekają już Jack Draper i Jannik Sinner.

ATP Montreal:

I runda gry podwójnej:

Hugo Nys (Monako, 14) / Jan Zieliński (Polska, 14) - Arthur Fils (Francja) / Nicolas Jarry (Chile) 4:6, 6:3, 10-5

Czytaj także: Prezes PZPS pewny swojej decyzji. "To najlepsi trenerzy na świecie"
Czytaj także: Dużo radości dla Meksyku. Kandydat do podium nie zawiódł

Komentarze (1)
avatar
steffen
8.08.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze że w końcu wygrali, brawo. Ale kolejni rywale to już górna półka.