Alycia Parks najlepsza w Warszawie!

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Alycia Parks.
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Alycia Parks.
zdjęcie autora artykułu

Alycia Parks triumfatorką turnieju WTA 125 w Warszawie. Amerykanka odwróciła losy spotkania z Mayą Joint i po trzysetowej batalii odniosła końcową wiktorię.

W tym artykule dowiesz się o:

Do sobotniego finału warszawskich zmagań dotarły rozstawiona z "5" Maya Joint i kwalifikantka Alycia Parks, która za późno zgłosiła się do turnieju głównego, stąd musiała przedzierać się przez eliminacje. W nich pokonała Zuzannę Kolonus, natomiast już we właściwej drabince odprawiła Annę Hertel, Lindę Klimovicovą, Isabellę Szinikową i Leonie Kueng.

Młodziutka, bo zaledwie 18-letnia Australijka natomiast w stolicy dotąd zwyciężała kolejno z Antonią Ruzić, Niną Stojanović, Mariam Bolkwadze oraz Mają Chwalińską, kończąc serię 13 wiktorii z rzędu Polki.

Już w pierwszym gemie finałowej rywalizacji Joint zyskała przewagę przełamania. U Parks już w jej poprzednich spotkaniach można było zauważyć, że wolniej wchodzi w mecz. Amerykanka odrobiła różnicę i wyrównała na 2:2, jednak chwilę później ponownie straciła podanie. Joint dowiozła prowadzenie już do końca seta, zbliżając się ostatecznego triumfu w stołecznych zawodach rangi WTA 125.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Świątek murowaną kandydatką do złota? "Rzadko to się zdarza"

Australijsko-amerykańskie starcie obfitowało w wiele imponujących akcji. Joint - jak to ma w zwyczaju - grała bardzo agresywnie i to przynosiło efekty. Parks natomiast znana jest z tego, że bazuje głównie na swoim serwisie i dużej mocy, jednak w pierwszej partii popełniała zbyt wiele niewymuszonych, czasem prostych błędów.

Po zrachowaniach Amerykanki na korcie widać było, że jest nieco zirytowana sytuacją. W drugiej partii podniosła jednak poziom, co przyniosło pożądane skutki. Parks zyskała breaka na 3:1, którego - co prawda - od razu straciła, ale w następnym gemie ponownie przełamała przeciwniczkę.

Przy wyniku 5:3 dla pochodzącej z Atlanty tenisistki Joint miała dwie szansę, by znów odrobić różnicę, lecz Amerykanka wybrnęła z opresji i przy pierwszej okazji zamknęła seta, doprowadzając do remisu 1:1.

Decydująca odsłona pojedynku lepiej rozpoczęła się dla Parks, która odebrała podanie Australijce, a potem obroniła cztery break pointy. Czwarty gem tej partii rozstrzygnął się dopiero po 18 punktach. Joint odłamała Amerykankę, która żywiołowo reagowała wtedy na wydarzenia.

Po jednej z nieudanych wymian z impetem uderzyła piłką o bandę, za co została wybuczana przez warszawską publiczność. Regularnie zdarzały jej się jednak również pozytywne reakcje, jak głośne, motywujące okrzyki po udanych zagraniach.

Od tamtego momentu Parks nie oddała już Australijce ani jednego gema. Do dwóch zwyciężyła finałowego seta, zdobywając tym samym tytuł podczas turnieju w Warszawie i dopisując na swoje konto 125 punktów do rankingu WTA, co przełoży się na jej awans w tym zestawieniu w okolice pierwszej setki.

Polish Open, Warszawa (Polska) WTA 125, kort twardy, pula nagród 115 tys. dolarów sobota, 27 lipca

Finał gry pojedynczej:

Alycia Parks (Stany Zjednoczone, Q) - Maya Joint (Australia, 5) 4:6, 6:3, 6:3

Z Warszawy Julian Cieślak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także: Igrzyska przed Igą Świątek. "Sama sobie ten los zgotowała" Ekspert zabrał głos w sprawie Hurkacza i igrzysk. "Tak nie powinno być"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty