Z pewnością nie tak Andy Murray wyobrażał sobie 16. i prawdopodobnie finalny występ w turnieju ATP w Londynie. Brytyjczyk, pięciokrotny triumfator zmagań na kortach Queen's Clubu, w środowym pojedynku II rundy z Jordanem Thompsonem skreczował po zaledwie pięciu rozegranych gemach z powodu dolnej części pleców.
37-letni Murray opuszczał kort ze smutną miną i przy aplauzie miejscowych kibiców, którzy w piękny sposób podziękowali mu za wiele niezapomnianych występów. Z kolei Thompson na główną arenę w Queen's Clubie powróci w piątek, gdy w ćwierćfinale zmierzy się z Taylorem Fritzem.
Rozstawiony z numerem czwartym Fritz poradził sobie z bombardowaniem Milosa Raonicia. Kanadyjczyk, który w poniedziałek pobił rekord świata w liczbie zaserwowanych asów w meczu w formule do dwóch wygranych setów (47), w środę posłał ich tylko dziewięć, do tego jeden raz został przełamany i przegrał z Amerykaninem 6:7(5), 4:6.
Odpadł oznaczony numerem trzecim Grigor Dimitrow. Bułgar wykorzystał dwa z czterech break pointów, ale sam trzykrotnie został przełamany i po dwugodzinnej rywalizacji przegrał 4:6, 6:3, 5:7 z Sebastianem Kordą, ulegając Amerykaninowi drugi raz w ich trzeciej konfrontacji.
Środa w Londynie była amerykańsko-australijskim dniem. Rywalem Kordy w 1/4 finału został bowiem Rinky Hijikata, kwalifikant. Tenisista z Antypodów po dwóch tie breakach okazał się lepszy od Matteo Arnaldiego.
Cinch Championships, Londyn (Wielka Brytania)
ATP 500, kort trawiasty, pula nagród 2,411,3 mln euro
środa, 19 czerwca
II runda gry pojedynczej:
Taylor Fritz (USA, 4) - Milos Raonić (Kanada, PR) 7:6(5), 6:4
Sebastian Korda (USA) - Grigor Dimitrow (Bułgaria, 3) 6:4, 3:6, 7:5
Jordan Thompson (Australia) - Andy Murray (Wielka Brytania, WC) 4:1 i krecz
Rinky Hijikata (Australia, Q) - Matteo Arnaldi (Włochy) 7:6(0), 7:6(7)
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor chciał rzucić koszulkę. I zaczęło się szaleństwo