Przed startem turnieju najbardziej prawdopodobnym scenariuszem była finałowa rywalizacja między Igą Świątek a Aryną Sabalenką albo Jeleną Rybakiną. Polka wyszła z opresji w II rundzie, gdzie broniła piłki meczowej. Kazaszka przegrała z Jasmine Paolini, popełniając błąd za błędem, natomiast Białorusinka miała problemy zdrowotne i po thrillerze uległa Mirze Andriejewej.
Ostatecznie Rosjankę w półfinale pokonała Paolini i to właśnie Włoszka będzie rywalką Igi Świątek w sobotnim finale. 28-letnia Włoszka przed tym turniejem była 15. rakietą świata i dopiero od dwóch sezonów jej nazwisko przewija się w większych turniejach.
- Ja twierdzę, że finał - zaznaczę od razu, że mogę się mylić - będzie jednostronny. Publiczność paryska jest specyficzna, lubi te nowe twarze, ale nie lubi jak te nowe twarze biją starych mistrzów. Zawsze tak się działo w przypadku Rafy Nadala. Oni chcieli widzieć jego długie, zacięte mecze, ale nie dopuszczali do głowy nigdy myśli, że jego zabraknie w turnieju. Iga chyba w turnieju taki status ma - powiedział na kanale "Meczyki" Lech Sidor.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny błąd w finale! Na szczęście jej wybaczyli
Ekspert stawia sprawę jasno. - Paolini to fajna dziewczyna, ale nie ma argumentów. Jeżeli Iga pójdzie swoim normalnym sznytem, to on po prostu, brzydko mówiąc, Włoszkę zniszczy - podsumował.
Włoszka miała okazję grać z Polką dwa razy. W 2018 roku, kiedy Świątek nie osiągała jeszcze dużych sukcesów, mierzyły się ze sobą w imprezie ITF W60 na kortach ziemnych w Pradze i nasza tenisistka oddała przeciwniczce tylko trzy gemy. Sytuacja powtórzyła się w US Open 2022. Wówczas Paolini ugrała również trzy gemy.
Początek wielkiego finału o godz. 15:00.
Czytaj też:
Pięknie! Zobacz przewagę Świątek w rankingu WTA
Jasmine Paolini mówi, jak traktuje ją Iga Świątek