Novak Djoković, Rafael Nadal i Roger Federer przez dwie dekady tworzyli tzw. "Wielką Trójkę" męskich rozgrywek. To trzech najbardziej utytułowanych tenisistów w dziejach (Serb zdobył 24 tytuły wielkoszlemowe, Hiszpan 22, a Szwajcar - 20) i rzadko kiedy zdarzało się, by w półfinałach ważnego turnieju zabrakło przynajmniej jednego z nich. Jednak ta era powoli przechodzi do przeszłości.
Jednym z dowodów na tę tezę jest tegoroczna edycja Rolanda Garrosa. W Paryżu oczywiście zabrakło Federera, który od prawie dwóch lat jest na sportowej emeryturze. Zagrali za to Nadal i Djoković. Ale Hiszpan odpadł już w I rundzie, a Serb z powodu kontuzji kolana we wtorek wycofał się z turnieju.
Tym samym doszło do sytuacji, jakiej w Rolandzie Garrosie nie było od 20 lat. Po raz pierwszy od 2004 roku w 1/2 finału w Paryżu zabraknie któregokolwiek z przedstawicieli "Wielkiej Trójki".
Wówczas w półfinałach znaleźli się Gaston Gaudio (zdobył tytuł), Guillermo Coria (przegrał w finale), David Nalbandian i Tim Henman (odpadli w 1/2 finału).
Półfinały tegorocznej edycji Rolanda Garrosa odbędą się w piątek. Zmierzą się w nich Carlos Alcaraz i Jannik Sinner oraz Casper Ruud ze zwycięzcą środowego meczu pomiędzy Alexandrem Zverevem a Alexem de Minaurem. Ktoś z tej piątki zdobędzie pierwszy w karierze tytuł w Paryżu.
ZOBACZ WIDEO: Polacy nie dali szans USA w Lidze Narodów! Zobacz kulisy meczu