Nieudana walka w kwalifikacjach. Polka zdeklasowana w drugim secie

Materiały prasowe / Olga Pietrzak / Na zdjęciu: Martyna Kubka
Materiały prasowe / Olga Pietrzak / Na zdjęciu: Martyna Kubka

Martyna Kubka bez awansu do głównej drabinki turnieju WTA 250 w Rouen. Polka tylko w pierwszym secie stoczyła wyrównaną walkę z Eleną-Gabrielą Ruse. W drugiej partii wyżej notowana rywalka była zdecydowanie górą.

Martyna Kubka przystąpiła do dwustopniowych kwalifikacji do turnieju w Rouen. Jej pierwszą rywalką była Tereza Martincova. Choć nie była faworytką, Polka zdołała pokonać swoją rywalkę.

Obie zawodniczy spędziły na korcie ponad 2,5 godziny. Rozegrały w tym czasie dwa tie-breaki. Dopiero w trzeciej partii 359. zawodniczka światowego rankingu nie dała szans rozstawionej rywalce, zwyciężając 6:1.

O awans do głównej drabinki Kubka walczyła z Eleną-Gabrielą Ruse. W tym przypadku Polka również nie była stawiana w roli faworytki.

Jeszcze w pierwszym secie rywalizacja była wyrównana. Kubka szybko zaliczyła przełamanie powrotne i mecz toczył się gem za gem. Słabszy moment miała w dalszej części tej partii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Probierz na polu golfowym. Zobacz, co poszło nie tak

Polka przegrała trzy gemy z rzędu i z 3:2 zrobiło się 3:5. Następnie obroniła jedną piłkę setową. Przy drugiej rywalka była już skuteczna.

Drugi set to już dominacja rumuńskiej zawodniczki. Łącznie zanotowała serię siedmiu wygranych gemów z rzędu.

W całym spotkaniu Ruse posłała aż sześć asów serwisowych. Zdobywała znacznie więcej punktów zarówno po pierwszym, jak i drugim podaniu - 63 i 70 proc. przy 51 i 41 proc. w wykonaniu Polki.

Open Capfinances Rouen Metropole, Rouen (Francja)
WTA 250, kort ziemny w hali, pula nagród 267 tys. dolarów
niedziela, 14 kwietnia

II runda eliminacji gry pojedynczej:

Elena-Gabriela Ruse (Rumunia, 5) - Martyna Kubka (Polska) 6:4, 6:0

Czytaj także:
Po ośmiu latach turniej wrócił do kalendarza. Kortowi weterani na starcie
Wielki zwrot akcji na Florydzie. Znamy wszystkie finalistki Pucharu Billie Jean King

Komentarze (0)