Po dwóch tygodniach rywalizacji przyszedł czas na wielki finał kobiet Australian Open. W sobotę na korcie Roda Lavera w Melbourne doszło do starcia broniącej tytułu Aryny Sabalenki z Chinką Qinwen Zheng, dla której był to pierwszy wielkoszlemowy finał w karierze. Faworytką była Białorusinka.
Zgodnie z oczekiwaniami górą była Sabalenka, która przez turniej przeszła jak burza. I w finale obrończyni tytułu także nie miała większych problemów. Wygrała go w dwóch setach, oddając przeciwniczce kolejno trzy oraz dwa gemy.
Sabalenka przed meczem finałowym zrobiła coś, co mogło zaskoczyć wszystkich. Podpisała się na łysej głowie trenera przygotowania fizycznego Jasona Stacy'ego. I nie zrobiła tego po raz pierwszy. Dla Białorusinki był to przedmeczowy rytuał.
- Po prostu lubimy robić dziwne rzeczy. Jason nie jest specjalnie szczęśliwy, że to zrobię, ale odpowiada: "Ok, wszystko dla zwycięstwa". To fajne miejsce, prawda? - powiedziała Sabalenka.
25-latka po triumfie nie ukrywała radości, a świat obiegły obrazki, jak klepie po głowie swojego trenera. Podziękowała też swoim współpracownikom. - Dziękuję, że jesteście przy mnie bez względu na wszystko - dodała.
Czytaj także:
"Złoto". Niewiarygodna wymiana w półfinale Australian Open
Kosztowne przestoje debla Polaków. Faworyci grają dalej
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza