Organizatorzy docenili Igę Świątek

Getty Images / Brett Hemmings / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Brett Hemmings / Na zdjęciu: Iga Świątek

W finale United Cup Niemcy okazali się lepsi od Polski. Mimo to Iga Świątek i tak zgarnęła trofeum, bowiem została wybrana MVP turnieju. Liderka światowego rankingu WTA nie przegrała żadnego meczu singlowego.

W tym artykule dowiesz się o:

W pierwszej edycji United Cup triumfowali Amerykanie, którzy w półfinale wyeliminowali Polskę. Tym razem Biało-Czerwoni znów doszli do tego etapu, ale zmierzyli się z Francuzami i zwyciężyli 3:0.

Ostatnim rywalem naszej kadry byli Niemcy. Ci stoczyli zacięty bój o finał z Australią i ostatecznie zwyciężyli po super tie breaku w rywalizacji mikstowej 15-13, podczas której obronili dwie piłki meczowe.

Podobnie było w finale, w którym o końcowym triumfie zadecydował super tie break miksta. W nim Hubert Hurkacz i Iga Świątek musieli uznać wyższość Laury Siegemund i Alexandra Zvereva (4:6, 7:5, 4-10). Wcześniej Świątek pokonała Kerber, a Hurkacz przegrał ze Zverem, nie wykorzystując dwóch piłek na zwycięstwo w całym turnieju.

ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną

Mimo porażki nasza tenisistka i tak została wyróżniona. Organizatorzy wręczyli jej trofeum z uwagi na to, że wybrali ją najbardziej wartościowym graczem drugiej edycji United Cup.

Świątek została MVP turnieju, na którym nie przegrała żadnego meczu w singlu. Ograła Brazylijkę Beatriz Haddad Maię, Hiszpankę Sarę Sorribes, Chinkę Qinwen Zheng oraz Francuzkę Caroline Garcią, która jako jedyna urwała jej seta. Z kolei finałowa porażka w mikstcie była jedyną, której doznała Polka.

- Gratuluję Idze zdobycia trofeum MVP. Zdecydowanie na to zasłużyła. Jest numerem 1. na świecie i pokazała to tutaj. Miałem tyle radości z oglądania jej gry. Nosiła mnie w grze podwójnej mieszanej. To była przyjemność - powiedział Hurkacz, gdy swoją nagrodę odebrała jego koleżanka z drużyny.

Przeczytaj także:
Wielki żal po porażce Polski z Niemcami. "Ale to boli"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty