Po raz drugi z rzędu Iga Świątek kończy rok na pozycji liderki światowego rankingu. W 2023 r. na moment straciła "jedynkę" na rzecz Aryny Sabalenki, ale dzięki znakomitemu finiszowi ją odzyskała.
Tenisistka z Raszyna wygrała w tym roku sześć turniejów: w lutym w Dausze (WTA 500), w kwietniu w Stuttgarcie (WTA 500), w czerwcu w Paryżu (wielkoszlemowy Roland Garros), w lipcu w Warszawie (WTA 250), w październiku w Pekinie (WTA 1000) i w listopadzie w Cancun (WTA Finals).
W wywiadzie dla Eurosportu Świątek została zapytana o imprezę, która była dla niej najbardziej wymagająca. Wskazała dwie. - Powiedziałabym, że zwycięstwa w Roland Garros i - wbrew pozorom - w Warszawie były najbardziej wymagające - stwierdziła w rozmowie z Pawłem Kuwikiem.
ZOBACZ WIDEO: Internauci poruszeni. Tak golfistka ubrała się do symulatora
Na kortach w Paryżu Świątek towarzyszyła duża presja. - To, że już dwa razy wygrałam ten turniej (w 2020 i 2022 r. - przyp. red.). Każdy wie, że mam warunki, żeby wygrywać cały czas. Również przez to, że te pierwsze mecze były takie mało płynne, nie grałam swojego swobodnego tenisa - wyjaśniła.
W Warszawie Świątek była zdecydowaną faworytką, w zawodach zabrakło bowiem rywalek z topu rankingu WTA. Jednak gra przed własną publicznością okazała się dla niej nie lada wyzwaniem.
- Warszawa? Również ze względu na oczekiwania i presję. Polską publiczność, która była wspaniała, ale wiadomo, że taki turniej wiąże się z innym nakładem emocjonalnym - przyznała w rozmowie z Eurosportem. - W końcu oba te turnieje wygrałam, więc to były momenty mojego sezonu, które na pewno zapamiętam na długo - dodała.
Przypomnijmy, że w drodze po triumf w BNP Paribas Warsaw Open Świątek nie straciła ani jednego seta, a w finale rozbiła Laurę Siegemund z Niemiec 6:0, 6:1 (więcej TUTAJ>>). W przyszłym roku tego sukcesu nie powtórzy, bo w kalendarzu WTA nie znalazł się turniej w Warszawie.
Czytaj także: Świątek nie obroni tytułu. Koniec turnieju