Amerykanka na otwarcie turnieju z udziałem ośmiu najlepszych tenisistek 2023 roku nie dała żadnych szans Tunezyjce Ons Jabeur, której oddała tylko jednego gema. Mecz Świątek z Czeszką Marketą Vondrousovą był mniej jednostronny, ale tylko w pierwszym secie. Polka przegrywała w nim już 2:5, by ostatecznie zwyciężyć 7:6. Seta numer dwa wygrała do zera.
- Na początku spotkania za dużo było w grze Igi nerwowości i niewymuszonych błędów. Obraz gry się zmienił, kiedy uspokoiła grę, ograniczyła liczbę błędów, a zamiast próbować skończyć akcję po kilku uderzeniach zaczęła wchodzić w dłuższe wymiany. Wykorzystywała to, co ma najlepsze na świecie, czyli poruszanie się po korcie. Na ten "plan B" Igi Czeszka nie miała odpowiedzi - mówi Matkowski o inauguracji WTA Finals w wykonaniu Polki.
Były znakomity deblista, kilkukrotny uczestnik ATP Finals w grze podwójnej, chwali Świątek właśnie za to, że w porę przeszła na swój "plan B" i bardzo skutecznie go zrealizowała.
ZOBACZ WIDEO: Medalistka olimpijska zachwyca w ciąży. Co za kreacja!
- Gdyby Iga cały czas grała agresywnie, co jej nie wychodziło, przegrałaby pierwszego seta i nie wiadomo, jak ten mecz by się skończył. Była jednak w stanie zareagować. Jeżeli chcesz wygrywać największe turnieje, a Iga takie wygrywa, nie możesz mieć tylko jednego planu. Nie da się każdego dnia grać agresywnie, a przy tym skutecznie. Czasami ma się gorsze czucie piłki, czasami warunki nie sprzyjają. Dlatego potrzebny jest "plan B", na wypadek gdyby "plan A" nie zadziałał. Mecz z Vondrousovą pokazał, że Iga ma taki alternatywny wariant grania i potrafi go wdrożyć.
A Czeszka? Zdaniem Matkowskiego Świątek złamała jej opór odwracając losy pierwszej partii. - Myślę, że Vondrousova była tym setem zirytowana. Prowadziła 5:2, miała przewagę dwóch przełamań, a mimo to przegrała. Być może miała do siebie pretensję o niewykorzystanie tej szansy. Trudne warunki, w jakich rozgrywane są mecze w Cancun, zapewnie też zrobiły swoje. Tak czy inaczej, ten drugi set był już rozgrywany "do jednej bramki".
Starcie Świątek z Gauff zapowiada się na bardziej wyrównane widowisko niż to, które zobaczyliśmy w pierwszych dwóch spotkaniach grupy B finałów WTA. - Przed turniejem chyba większość z nas czuła, że w fazie grupowej to właśnie Gauff będzie najtrudniejszą przeciwniczką dla Igi. To będzie mecz o pierwsze miejsce w grupie. Szanse oceniam jak 51 do 49 na korzyść Polki. No, może trochę wyżej na jej korzyść, w końcu w dziewięciu meczach z Gauff przegrała tylko raz.
Rywalizacja na lata
- Z drugiej strony trzeba podkreślić, że Amerykanka ma przełomowy rok - dodaje Matkowski. - W półfinale turnieju w Cincinnati po raz pierwszy pokonała Igę, wygrała też pierwszy w karierze turniej wielkoszlemowy, i to jeszcze ten, który wiązał się dla niej z największą presją, bo rozgrywany przed amerykańską publicznością. Na pewno to są wydarzenia, które miały dla niej duże znaczenie. W ostatnich pojedynkach Gauff z Igą było widać, że wychodzi na kort z pełną wiarą, że jest w stanie Świątek pokonać.
Czym 19-letnia Amerykanka może sprawić problemy naszej reprezentantce? - Gra bardzo agresywnie, bezkompromisowo - zwraca uwagę Matkowski. Gauff jest - jego zdaniem - jedną z niewielu zawodniczek zdolnych narzucić Świątek swój styl i swoje warunki. Zwyciężczynię środowego spotkania były znakomity deblista widzi w tej tenisistce, która będzie w stanie lepiej wykonać swój plan A na ten mecz.
Dwie najmłodsze zawodniczki w ścisłej czołówce WTA w Cancun zagrają ze sobą już po raz dziesiąty. Dotychczasowy bilans tych starć jest bardzo korzystny dla Polki - osiem zwycięstw i tylko jedna porażka.
Jak będzie w przyszłości? Matkowski jest przekonany, że w kolejnych sezonach zobaczymy jeszcze wiele takich pojedynków, a Gauff będzie jedną z najgroźniejszych przeciwniczek Świątek w tourze.
Kto wie, może w najbliższych latach to właśnie rywalizacja tych dwóch tenisistek będzie napędzać zainteresowanie kobiecym tenisem? - Myślę, że Świątek i Gauff będą ze sobą grały w półfinałach i finałach najważniejszych turniejów. Im więcej takich meczów rozegrają, tym lepiej. Kibice żyją takimi rywalizacjami. Powstanie rywalizacji Świątek - Gauff byłoby dobrą rzeczą dla WTA i dla całego kobiecego tenisa.
Całkowicie położyli turniej
Były znakomity deblista odniósł się też do poziomu organizacji finałów sezonu, który nie przystoi imprezie o tej randze i tym prestiżu. Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju WTA, było krytykowane za to, że spóźniono się z budową kortu, na którym odbywa się turniej, przez co zawodniczki mogły na nim potrenować dopiero w przeddzień startu imprezy i tylko przez kilkadziesiąt minut.
Z kolei po pierwszych meczach zawodów w oczy rzuca się słaba frekwencja - chociażby na meczu Świątek z Vondrousovą, dwóch tenisistek ze światowej elity, na trybunach było dużo wolnych miejsc.
- Moim zdaniem, WTA drugi raz z rzędu całkowicie położyła turniej mistrzyń. Brałem udział w mistrzostwach ATP i pamiętam, że to zawsze były najlepiej zorganizowane zawody w roku obok Wielkich Szlemów. ATP chciało, żeby to był klejnot w koronie tej organizacji. Tutaj drugi rok z rzędu mamy słabą organizację i żenująco słabą frekwencję. Na korcie grają najlepsze tenisistki na świecie, a duża część trybun jest pusta. Gdyby to jeszcze stało się pierwszy raz... Ale rok temu w Forth Worth też nie było dobrze, pamiętam, że na obiekt mogący pomieścić 10 tysięcy widzów przychodziło po tysiąc, dwa tysiące kibiców - skomentował Matkowski.
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Gorąco po meczu Igi. Czeszka w ogóle nie gryzła się w język
Starcie gigantów. Gauff zabrała głos ws. postawy Świątek