Maria Sakkari weszła do turnieju WTA Finals w Cancun w miejsce kontuzjowanej Karoliny Muchovej. W pierwszym meczu w Grupie Bacalar trafiła na liderkę światowego rankingu Arynę Sabalenkę i... z pewnością wolałaby o tej konfrontacji jak najszybciej zapomnieć.
Greczynka broniła się przed "rowerkiem", czyli porażką 0:6, 0:6. W drugim secie przy stanie 0:5 wygrała w końcu gema - jak się okazało: jedynego. Sakkari była mocno sfrustrowana, po nieudanych wymianach w jej oczach pojawiały się łzy.
- Nie mam słów. To był bardzo zły dzień. Myślę, że nie jestem pierwszą i nie będę ostatnią osobą, która płacze na korcie. Nie jest to przyjemne, nikt nie lubi być upokarzanym na korcie - przyznała Sakkari po meczu.
ZOBACZ WIDEO: Medalistka olimpijska zachwyca w ciąży. Co za kreacja!
Słowa "Nie jestem pierwszą" przywołują wspomnienia z turnieju WTA Finals z 2021 r. Zawody również odbywały się w Meksyku, tyle że w Guadalajarze. Na inaugurację Sakkari zmierzyła się z Igą Świątek (więcej TUTAJ>>).
Dla obu zawodniczek był to debiut w Turnieju Mistrzyń. Zdecydowanie lepiej z emocjami poradziła sobie Sakkari, która zwyciężyła 6:2, 6:4. W końcówce meczu Polka nie potrafiła powstrzymać łez. Po ostatniej piłce Greczynka przytuliła ją przy siatce.
Wspomniana Świątek w poniedziałek rozpocznie rywalizację w drugiej z grup WTA Finals (Grupa Chetumal). O godz. 23.00 zmierzy się z Marketą Vondrousovą. następnie zaś dojdzie do starcia Coco Gauff z Ons Jabeur. Transmisję ze wszystkich spotkań w Cancun przeprowadzi Canal+.
Czytaj także: Ostry komentarz Aryny Sabalenki. "Nie czuję się bezpiecznie"