Odpowiedział krytykom Hurkacza. "Mnie to śmieszy. Nie ma pojęcia o czym mówi"

Getty Images / Wang Xianmin/CHINASPORTS/VCG / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
Getty Images / Wang Xianmin/CHINASPORTS/VCG / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz

Hubert Hurkacz po pewnym pokonaniu Sebastiana Kordy zameldował się w finale turnieju w Szanghaju. - Niezależnie od tego z kim zagra, uważam że będzie miał nieco większe szanse na wygraną - mówi redaktor naczelny magazynu "Tenisklub" Adam Romer.

Mimo świetnego występu Hurkacza na kortach w Chinach, wciąż nie brakuje głosów krytyki, skierowanych w jego kierunku. Polak awansował do finału turnieju ATP Masters 1000, jednak na swojej drodze spotkał mniej medialnych rywali.

Do zgryźliwych komentarzy i losowania drabinki odniósł się redaktor naczelny magazynu "Tenisklub", Adam Romer. I nie przebierał w słowach. - Wszyscy tenisiści, z którymi mierzył się Hubert, potrafią grać na wysokim poziomie. Opinie, że jego rywale byli słabi mnie trochę śmieszą. Nasz zawodnik wygrał z Zhizhenem Zhangiem, w dodatku na jego terenie w Szanghaju, a przecież ten zawodnik rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Ograł też Fabiana Marozsana, który pokonał w Rzymie Novaka Djokovicia. To nie są słabi zawodnicy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Drabinka ułożyła się w określony sposób, klarowny dla wszystkich i pozostaje tylko wygrywać mecze. Jeśli ktoś ujmuje Hubertowi i mówi, że miał słabych rywali, to zwyczajnie nie ma pojęcia o czym mówi - dodaje.

"Wygrana mnie nie zszokowała"

Po zupełnie nieudanym US Open zapewne tylko najwięksi optymiści mogliby typować, że Hurkacz jeszcze w tym sezonie zaprezentuje się tak dobrze. - W stawce znalazło się na pewno kilku groźniejszych zawodników od Huberta. Oczywiście przed rozpoczęciem turnieju nie stawiałbym na to, że znajdzie się w finale, lecz po tym, jak Hubert wygrał z Zhangiem w ćwierćfinale, spodziewałem się, że zagra o tytuł z Carlosem Alcarazem. Ostatecznie jednak Hiszpan niespodziewanie przegrał z Dimitrowem - zauważa Romer.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie umiejętności Sabalenki

Sam przebieg meczu Kordy z Hurkaczem nie zdziwił naszego rozmówcy. Warto przypomnieć, że w przeszłości obaj tenisiści mierzyli się ze sobą dwa razy. Polak raz wygrał, a raz lepszy okazał się Amerykanin (w tym sezonie w 1/8 Australian Open).

- Wygrana mnie w żadnym wypadku nie zszokowała. Myślę, że nieważne, czy po drugiej siatki stanąłby Sebastian Korda, czy Ben Shelton, Hubert i tak byłby faworytem takiego pojedynku, a dodatkowo z tym pierwszym gra mu się raczej dobrze. Gdy nam się wydaje, że Hurkacz osiągnie świetny wynik, dzieje się odwrotnie. Z kolei, gdy go nie doceniamy, spisuje się bardzo dobrze. Nie wiem, z czego to wynika, ale ta reguła w przypadku Huberta często się sprawdza - podkreśla redaktor naczelny magazynu "Tenisklub".

Hurkacz faworytem w finale

Polak może spokojnie odpoczywać przed nadchodzącym finałem, który odbędzie się w niedzielę o 10:30 czasu polskiego. Zagra w nim z Grigor Dimitrowem lub Andriejem Rublowem. - Niezależnie od tego z kim się zmierzy, będzie miał nieco większe szanse na wygraną. Hubert ma argumenty. Serwuje znakomicie. W meczu z Kordą nie musiał przecież bronić żadnego break pointa. To ogromna zaleta jego gemów serwisowych. Złapał wiatr w żagle. Jak patrzę w ranking ATP Race, są spore szanse na to, że wystąpi w Turynie - mówi ekspert. 

- Trzeba go zaakceptować takim, jaki jest i nie próbować go zmieniać. Wiele osób zarzuca mu brak zęba i krytykuje fakt, że nie pokazuje emocji na korcie. Paradoksalnie być może wygrywa właśnie dlatego? Musimy się przyzwyczaić do takiego usposobienia Huberta. Jak widać stać go, by osiągać zadowalające wyniki - podsumował Adam Romer.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Dlatego Świątek poprawiła swoją grę? "To ewenement"
Hurkacz chwycił za marker. Szaleństwo!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty