Polak wybrał się do Chin. Pierwsze zwycięstwo nie przyszło łatwo

Materiały prasowe / Polski Związek Tenisowy/Olga Pietrzak / Na zdjęciu: Piotr Matuszewski
Materiały prasowe / Polski Związek Tenisowy/Olga Pietrzak / Na zdjęciu: Piotr Matuszewski

Piotr Matuszewski zdecydował się poszukać rankingowych punktów w imprezach rangi ATP Challenger Tour w Państwie Środka. W środę polski tenisista i jego australijski partner odnieśli pierwsze zwycięstwo w Shenzhen.

W chińskim Shenzhen Piotr Matuszewski i Matthew Christopher Romios zostali rozstawieni z drugim numerem, ale już na początek zostali sprawdzeni. Na ich drodze w I rundzie stanęli Chińczyk Yunchaokete Bu i Tajwańczyk Ray Ho.

Początek meczu nie należał do Polaka i Australijczyka. Rywale mieli swoje szanse i w trzecim gemie zdobyli przełamanie. Matuszewski i Romios szybko jednak odpowiedzieli, wyrównując na po 2. Potem cierpliwie czekali na kolejne szanse i w ósmym gemie wywalczyli kluczowego breaka.

Drugą partię również lepiej otworzyli Bu i Ho. Chińsko-tajwański debel wysunął się na 2:0, lecz znów szybko stracił przewagę. Ostatecznie o losach seta rozstrzygnął tie-break. W rozgrywce tej Polak i Australijczyk zachowali spokój po zmianie stron i wykorzystali pierwszą piłkę meczową.

Po 78 minutach Matuszewski i Romios zwyciężyli ostatecznie 6:3, 7:6(5). Dzięki temu awansowali do ćwierćfinału gry podwójnej zawodów Shenzhen Longhua Open. Ich kolejnych przeciwników wyłoni czwartkowy mecz z udziałem chińskiej pary Zhe Li i Rigele Te oraz duetu Markos Kalovelonis (Grecja) i Colin Sinclair (Mariany Północne).

Shenzhen Longhua Open, Shenzhen (Chiny)
ATP Challenger Tour, kort twardy, pula nagród 130 tys. dolarów
środa, 11 października

I runda gry podwójnej:

Piotr Matuszewski (Polska, 2) / Matthew Christopher Romios (Australia, 2) - Yunchaokete Bu (Chiny) / Ray Ho (Tajwan) 6:3, 7:6(5)

Czytaj także:
Jest najnowszy ranking WTA. Świetne wieści dla Igi Świątek!
Życiowy sukces młodej tenisistki. To córka mistrzyni Polski

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polka zrobiła furorę w Monachium. Co za pokaz!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty