Polskie nadzieje w Szczecinie rozwiane. "To był kosmos"

Materiały prasowe / Materiały prasowe Invest in Szczecin Open / Łukasz Kubot i Maks Kaśnikowski w Invest in Szczecin Open 2023
Materiały prasowe / Materiały prasowe Invest in Szczecin Open / Łukasz Kubot i Maks Kaśnikowski w Invest in Szczecin Open 2023

Trzy dni kończące turniej Invest in Szczecin Open już bez Polaków. W czwartek Maks Kaśnikowski i Łukasz Kubot pożegnali się z Challengerem. - Zostawiliśmy na korcie wszystko - podsumował Kubot.

Dla Maksa Kaśnikowskiego dzień był pracowity, ponieważ rozegrał dwa mecze na korcie centralnym w Szczecinie. W pierwszym z nich przegrał z Jaume Munarem. Stawką konfrontacji z rozstawionym z numerem trzecim Hiszpanem był awans do ćwierćfinału singla. Zakończyła się po dwóch setach, w których lepszy był Jaume Munar. W pierwszym z nich zrobiło się ciekawie, ponieważ Kaśnikowski objął prowadzenie 4:0.

- Miałem trochę szczęścia. Parę razy zamknąłem oczy i strzeliłem niesamowite piłki. Wszystko wychodziło, o czym sobie pomyślałem i co chiałem zagrać. To był kosmos - dużo powyżej poziomu, który normalnie prezentuję. Te cztery gemy pokazały mi, że mogę grać na wysokim poziomie nawet z takimi zawodnikami jak Munar - mówił Maks Kaśnikowski.

- Później przeciwnik bardzo wysoko podniósł poprzeczkę i przestał oddawać mi punkty za darmo. Próbowałem jeszcze coś zmienić w drugim secie. Chciałem trochę skrócić grę i chodziłem do siatki, bo w długich wymianach nie miałem zbyt dużo szans. Krótkie też się nie opłaciły i niestety, nie udało się - dodał 20-letni tenisista urodzony w Warszawie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz ruszył do ataku. Ostatnia akcja i... Tylko zobacz!

Późnym wieczorem Maks Kaśnikowski i Łukasz Kubot byli bliżej sprawienia niespodzianki w deblu. Po dwóch setach w meczu z rozstawionymi z numerem pierwszym Denisem Mołczanowem i Davidem Vegą Hernandezem było 1:1. Polski duet prowadził 5-1 w super tie-breaku, ale do końca spotkania wygrał już tylko dwie piłki, a przegrał dziewięć. Tym samym nie awansował do półfinału.

- Tym charakteryzują się mecze deblowe, że jedna piłka może zmienić wszystko. Punktem zwrotnym, po pierwszym wygranym secie, był przegrany przeze mnie serwis na początku drugiej partii - opowiadał Łukasz Kubot.

- W super tie-breaku prowadziliśmy nawet 5-1, ale nie potrafiliśmy tego przytrzymać do końca. Wspólnie z Maksem zostawiliśmy na korcie wszystko. Był to dla nas zaszczyt zagrać przed publicznością w Szczecinie. Szkoda, że przegraliśmy, ale taki jest ten sport - dodał 41-latek.

W Invest in Szczecin Open pozostało siedem meczów w singlu oraz trzy w deblu.

Czytaj także: Hurkaczowi brakuje genu "zabójcy". "On już się nie zmieni"
Czytaj także: Forbes ujawnił zarobki tenisistów. Iga Świątek w czołówce zestawienia

Komentarze (0)