Liderka światowego rankingu WTA jest jedną z bohaterek drugiego sezonu serialu "Break point" tworzonego przez Netflix.
- Myślę, że to wspaniale, że mamy coś takiego w tenisie - przyznała Iga Świątek podczas turnieju rozgrywanego właśnie w Cincinnati.
Okazuje się jednak, że Polka ma trochę żalu do producentów. "Iga Świątek miała mieszane uczucia po obejrzeniu swojego debiutu w serialu" - można przeczytać w serwisie tennis.com.
O co chodzi? Netflix pojawił się ze swoimi kamerami w Krakowie podczas imprezy charytatywnej dla Ukrainy, jaką zorganizowała Świątek.
Niestety nic z tego, co udało się wtedy nakręcić, nie pojawiło się w serialu. - Było kilka rzeczy, które chciałam, żeby zostały uwzględnione, jak na przykład turniej w Krakowie. Tak się jednak nie stało. Byłam tym trochę zasmucona - przyznała.
- Byli w Krakowie i myślę, że atmosfera była tak wspaniała, że warto byłoby to pokazać, a także to zaangażowanie niektórych zawodników w pomoc Ukrainie - kontynuowała.
- Szkoda więc, że nie zostało to pokazane, ale może lepiej zapytać ich dlaczego. Może nie pasowało do odcinka czy fabuły? - zastanawiała się Świątek.
Raszynianka przyznała jednak, że całość ocenia pozytywnie, jako nowe doświadczenie w jej życiu. - Ogólnie było to miłe doświadczenie i dużo się nauczyłam na swój temat - podsumowała wszystko.
Zobacz także:
Tak Świątek świętowała awans. "Dobry dzień w biurze"
Potężne problemy Sabalenki w Cincinnati
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #5. Konrad Bukowiecki: Kończyłem karierę kilkadziesiąt razy