W pełnym emocji finale Australian Open Madison Keys wygrała 6:3, 2:6, 7:5. Dla walczącej o trzeci z rzędu tytuł w Melbourne Aryny Sabalenki porażka ta była bardzo dotkliwa. Szansa na rewanż pojawiła się już w półfinale Indian Wells. Białorusinka wykorzystała ją w bardzo zdecydowany sposób, pokonując Amerykankę 6:0, 6:1.
Sabalenka od samego początku narzuciła swoje warunki i całkowicie zdominowała Keys. Jej precyzyjna gra i skuteczna taktyka pozwoliły na szybkie zamknięcie meczu. Na konferencji prasowej liderka rankingu WTA nie ukrywała, jak ważne było to dla niej spotkanie.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
- Potrzebowałam desperacko tego rewanżu, miałam ogromny głód zwycięstwa nad Madison i zagrałam z maksymalną koncentracją oraz perfekcyjnym podejściem taktycznym - podkreśliła.
Sabalenka wyjaśniła również, na czym skupiła się podczas meczu, by nie powtórzyć błędów z Melbourne. - Nie pozwalałam jej nabrać rytmu uderzeń, nie chciałam, żeby miała okazję do powtarzania uderzeń, które dałyby jej kontrolę nad meczem. Finał w Australii złamał mi serce i wiedziałam, że kolejna porażka z nią mogłaby wywołać u mnie traumę na poziomie psychicznym, która znacznie uwarunkowałaby moje kolejne turnieje - przyznała zawodniczka.
Po trudnym początku sezonu Sabalenka wraca na właściwe tory, a finał Indian Wells 2025 to dla niej kolejna szansa na umocnienie pozycji w światowym tenisie. W walce o tytuł zmierzy się z Mirrą Andriejewą, młodą i utalentowaną zawodniczką, która w półfinale po raz drugi z rzędu pokonała Igę Świątek.