Mało kto przewidywał taki scenariusz, który spełnił się ponad dwa lata temu. Właśnie wtedy 18-letnia wówczas Emma Raducanu zapewniła sobie zwycięstwo w US Open. Później jednak jej kariera zmierzała w dół przez różnego rodzaju kontuzje.
Brytyjska zawodniczka nie mogła zagrać w tegorocznej edycji Wimbledonu. Przechodzi bowiem rehabilitację po trzech operacjach: rąk oraz kostki. Eksperci zdają sobie sprawę, że Raducanu prędko na korty tenisowe nie wróci. Mimo wszystko nie może narzekać.
Portal tennisworldusa.org poinformował, że 20-latka otrzymała ogromne odszkodowanie z powodu braku możliwości wystąpienia w londyńskim turnieju wielkoszlemowym. Kwota, o której pisze serwis sprawia, że Brytyjka jest najlepiej opłacaną tenisistką w bieżącej imprezie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak strzela 15-letni Argentyńczyk. Ręce same składają się do braw!
"Emma otrzymała astronomiczną rekompensatę od swoich sponsorów po tym, jak opuściła Wimbledon. Było to w sumie 500 tysięcy dolarów, mimo że nie grała. Co za szaleństwo!" - czytamy na łamach tennisworldusa.org.
Warto jednak wspomnieć, że Emma Raducanu nie marnuje czasu. Ostatnio pojawiła się na trybunach Wimbledonu w towarzystwie Adama Baidawiego ze znanego czasopisma "GQ". Zorganizowała też prywatny lunch w jednej z lóż. Niedawno nakręciła również kolejny spot reklamowy.
Dziennikarze tennisworldusa.org wspominają, że Brytyjka może pochwalić się lukratywnym kontraktem z marką modową Tiffany & Co i porównują ją do lidera rankingu ATP - Carlosa Alcaraza. Ich zdaniem kolejne głośne współprace to tylko kwestia czasu.
Zobacz też:
W finale Wimbledonu nie było takiej tenisistki od 60 lat. Zaskoczyła wszystkich po raz drugi