Pierwsze dni Wimbledonu przebiegały pod znakiem deszczu. Opady sparaliżowały cały dzień drugi turnieju. We wtorek mecze odbywały się tylko na korcie centralnym oraz korcie nr 1, które posiadają zadaszenie.
W środę miało być już zdecydowanie lepiej, ale niestety, rzeczywistość okazała się brutalna. Spotkania na bocznych kortach zostały rozpoczęte z opóźnieniem i po kilkudziesięciu minutach zostały przerwane. Wszystko dlatego, że nad Wimbledonem znów zaczęło padać.
Nadeszły jednak dobre informacje. Spotkania zostały wznowione ok. 14:45. I po kilkunastu minutach znów wszystko się zatrzymało z powodu deszczu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zastawili pułapki na kolarzy! "Przez takie głupoty..."
Jest więc ryzyko, że nie wszystkie zaplanowane na czwartek mecze zostaną rozegrane i to mimo zapowiedzi, z której wynika, że później opady mają osłabnąć. To dlatego że może zabraknąć na nie prostu czasu.
Do tego grona należy także starcie Huberta Hurkacza. Jego spotkanie z Janem Choinskim zostało zaplanowano jako 5. na korcie nr 12. Spotkanie Polaka w najgorszym wypadku może w całości zostać przeniesione na czwartek lub też może zostać przerwane w jego trakcie.
Chaos w środę pojawił się także na kortach z dachem. To dlatego, że organizatorzy za szybko go rozsunęli i spotkania także musiały zostać przerwane. Starcie Igi Świątek z Sarą Sorribes Tormo nie jest jednak zagrożone i odbędzie się w czwartek.
Czytaj więcej:
Kolejne problemy na Wimbledonie. Co z meczami Świątek i Hurkacza?