Polski wątek w karierze rywalki Magdy Linette. Od tego wszystko się zaczęło

PAP/EPA / PETER KLAUNZER / Na zdjęciu: Jil Teichmann
PAP/EPA / PETER KLAUNZER / Na zdjęciu: Jil Teichmann

Jil Teichmann może czuć się prześladowana przez polskie tenisistki. Przed dwoma tygodniami uległa Magdalenie Fręch, tydzień temu Idze Świątek, a w Wimbledonie trafiła na Magdę Linette. Czy poznanianka pójdzie w ślady koleżanek z reprezentacji?

W Londynie może zostać zapisana bezprecedensowa historia polskiego tenisa. Gdyby w trzech kolejnych turniejach z rzędu, nasze trzy najlepsze tenisistki, jedna po drugiej, wyeliminowały z rozgrywek Jil Teichmann, rywalka mogłaby mówić o biało-czerwonej zmorze. A jeszcze nieco ponad miesiąc temu Szwajcarka zapowiadała powrót do wysokiej formy. - Kondycyjnie jestem dobra, a uderzenia i czucie piłki znowu są lepsze - opowiadała w rozmowie z "Blick", przed startem w Roland Garros, zanim jeszcze dobrały się do niej nasze tenisistki,

W Paryżu już w pierwszej rundzie dobrała jej się do skóry Sara Errani i zdobyte rok wcześniej punkty za awans do 1/8 finału wyparowały. W związku z tym Teichmann po raz pierwszy od czterech lat znalazła się poza czołową setką rankingu WTA. Starcia z Polkami jak dotąd tylko pogarszają jej i tak niełatwą sytuację.

Łączy je Switolina

A miało być inaczej. Szwajcarka w przerwie pomiędzy sezonami zatrudniła Andrew Bettlesa, który wcześniej zyskał dużą renomę, prowadząc do sukcesów Elinę Switolinę. Co ciekawe, również Magda Linette ma w swoim boksie osobę, której ukraińska gwiazda wiele zawdzięcza. To Iain Hughes, zatrudniony przez Polkę w 2022 roku. Na przeprowadzonych zmianach niewątpliwie lepiej wychodzi nasza tenisistka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa

Niech jednak nikogo nie zmyli różnica ponad 100 miejsc w rankingu WTA. Wynika oba bowiem bardziej ze stabilności i powtarzalności w osiąganych wynikach, aniżeli z różnicy w umiejętnościach. Teichmann, gdy ma swój dzień, potrafi być niebywale groźna. Na korcie potrafi być mieszanką szwajcarskiej precyzji i hiszpańskiego temperamentu.

To dwa kraje, które ukształtowały 25-letnią tenisistkę. Bo choć reprezentuje Szwajcarię, to urodziła się i przez długi czas mieszkała w Hiszpanii. - Wiele osób o tym nie wiem, ale ja nie mam nawet hiszpańskiego paszportu. Jestem bardzo "szwajcarska", ale styl gry mam bardziej latynoski - opowiada o sobie Teichmann w rozmowie z "Punto de break".

Polski ślad sprzed dziewięciu lat

Kibice bardziej wnikliwie śledzący tenisowe rozgrywki, mogą pamiętać Szwajcarkę z 2014 roku, gdy była jeszcze juniorką. Jednym z jej największych sukcesów na tym etapie kariery był złoty medal Igrzysk olimpijskich młodzieży w Nankin. Wówczas wygrała turniej gry mieszanej, grając wspólnie z... Janem Zielińskim. O ile polski tenisista od kilku lat koncentruje się na grze podwójnej, o tyle Teichmann wybrała inną drogą i priorytetem pozostała dla niej gra pojedyncza.

Do Wimbledonu robi czwarte podejście. Wcześniejsze pozytywnych wspomnień jej nie przyniosły. Szwajcarka wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo na londyńskiej trawie. W ogóle w turniejach wielkoszlemowych często nie spisywała się na miarę oczekiwań. Tylko raz w piętnastu startach zaszła dalej niż do drugiej rundy. Tym razem zaraz po rozpoczęciu zmagań może zastopować ją Magda Linette.

Spotkanie Polki i Szwajcarki ma odbyć się na korcie 17. jako drugie od godziny 12.00 polskiego czasu. Będzie to druga konfrontacja tych dwóch tenisistek w sezonie. W styczniu w United Cup Linette zwyciężyła 5:7, 6:4, 6:1. Powtórka mile widziana.

Zobacz też:
Rosyjskie media uderzają w Świątek
Takich słów o Świątek jeszcze nie było

Komentarze (0)