Iga Świątek znów potwierdziła, że znajduje się w kapitalnej formie. Od początku okresu gry na mączce przegrała tylko z Aryną Sabalenką w finale turnieju w Madrycie. Poza tym wygrała każde spotkanie i zazwyczaj robiła to bardzo pewnie. Tak też było w starciu z Anastazją Pawluczenkową. Rywalka nie ugrała nawet gema.
Tym samym liderka światowego rankingu przystąpiła do obrony tytułu w wielkim stylu. Świątek ma szansę na trzeci triumf w Rzymie z rzędu. Po pierwszym spotkaniu w stolicy Włoch krótko skomentowała swój występ.
- Naprawdę tu lubię grać. Lubię warunki, jakie tu panują. Kocham przyjeżdżać do Włoch. Zebrałam sporo doświadczenia z poprzednich turniejów, ale dla mnie turniej to nowa przygoda, dlatego nie chcę być zbyt pewna siebie - podkreśliła w pomeczowym wywiadzie na korcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie
Świątek została przy tym zapytana o to, czy w tym roku konkurencja jest większa niż w ubiegłym, kiedy wyraźnie zdominowała rywalizację w żeńskim tourze.
- Staram się skupiać wyłącznie na sobie, by iść w obranym kierunku i rozwijać się jako zawodniczka, ale w tym roku rywalizacja rzeczywiście jest duża. To dobrze, bo dzięki temu gramy jeszcze lepiej. Ale ja skupiam się na własnym meczu. Nie patrzę na inne wyniki i zawodniczki - dodała Polka.
Po pewnej wygranej Świątek może przygotowywać się już do kolejnego spotkania. W kolejnej rundzie zmierzy się z Łesią Curenko lub Bernardą Perą.
Czytaj także:
Co za otwarcie! Totalna demolka w meczu Igi Świątek