Niesamowita sytuacja na koniec meczu. Po co Rosjanka to zrobiła? [OPINIA]

PAP/EPA / ALI HAIDER / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP/EPA / ALI HAIDER / Na zdjęciu: Iga Świątek

Astronomiczny poziom i koncentracja do końca. Trzeba być w perfekcyjnej formie, aby zwyciężyć z Polką. A nawet w takiej sytuacji nie musi się to udać. Samsonowa robiła dosłownie wszystko, co potrafiła, a i tak ugrała tylko jednego gema (6:1, 6:0).

Iga przerastała Rosjankę w każdym elemencie gry. Śladowa liczba niewymuszonych błędów wystarczyła, aby przeciwniczka nie miała pojęcia, co się dzieje na korcie. I aż dziw bierze, że pod koniec meczu zdecydowała się sprawdzić, czy piłka, którą posłała na pewno wylądowała poza kortem. Okazało się, że challenge był słuszny i Rosjanka tylko przedłużyła swoje męki. Chyba, że w ten sposób chciała jeszcze czegoś nauczyć się od rywalki? Być może. Dla Samsonowej środowy mecz był bezcenną, a przecież darmową, lekcją tenisa.

Iga prezentowała pełne skupienie w każdym momencie spotkania. No, może pod koniec pozwoliła sobie na krótki czas rozluźnienia, ale i tak nie wpłynął on na wynik. Zresztą to mogło być też zmęczenie. Iga gra drugi z rzędu turniej, a w Dosze przecież zwyciężyła, a więc rywalizowała aż do finału.

O skupieniu Igi, nawet w sytuacji, kiedy konkurentka nie miała pół argumentu, aby odpowiedzieć na znakomite i precyzyjne piłki, świadczyły choćby reakcje jedynki rankingu WTA. Radość po wygranych piłkach i wściekłość po zmarnowanych okazjach. I nie miało znaczenia, czy stan pojedynku to 15:15 w gemie czy 40:0. Iga potrafi utrzymać rewelacyjną koncentrację niemal w każdej chwili. W ten sposób garściami czerpie doświadczenie z każdego meczu, a także wykazuje się dużym szacunkiem do rywalek.

Znamienny był trzeci gem drugiego seta. Przy stanie 2:0 dla Igi, Rosjanka doprowadziła do równowagi. Polka wygrała, ale potrzebowała do tego aż 20 punktów! Przeciwniczki Igi, przynajmniej na początkowych etapach turniejów, stawiają już nie tyle na wygranie całego spotkania, ale przynajmniej więcej niż jednego gema.

Jedyna przykrość, jaką może czuć kibic po środowym meczu w Dubaju to fakt, że Rosjanka, jej koleżanki i koledzy, w ogóle uczestniczą w międzynarodowych zawodach sportowych. 24 lutego minie rok od zbrodniczej i niczym nieuzasadnionej inwazji Rosji na Ukrainę. W codzienności naszych wschodnich sąsiadów nic się nie zmienia. Gwałty, morderstwa, śmierć dzieci są na porządku dziennym, tymczasem światowi decydenci, również sportowi, nie są w stanie pojąć konieczności wykluczenia Rosji z wolnej rywalizacji opartej na poszanowaniu rywala i fair play. W takich okolicznościach wstążka w barwach Ukrainy na czapce Igi Świątek budzi nie tylko dumę z dojrzałości Polki, ale także smutek, że 21-latka ma większą odwagę i świadomość swojego otoczenia niż ludzie, którzy wskazują kierunek rozwoju sportu na świecie.

Świątek poruszyła bardzo ważny temat. Chodzi o pieniądze >>
Iga Świątek zameldowała się w ćwierćfinale. Tyle zarobiła za awans >>