We Włoszech zrobiło się gorąco, gdy aresztowano lekarza, który miał robić interesy w trakcie pandemii koronawirusa. Mężczyzna, którego personalia są na razie utajnione, był antyszczepionkowcem. To jednak nie przeszkadzało mu w tym, aby wystawiać fałszywe certyfikaty, potwierdzające przyjęcie szczepionki przeciw COVID-19.
Z jego usług miało korzystać wielu włoskich gwiazd i celebrytów. Jedną z klientek podobno była Camila Giorgi. 30-letnia tenisistka miała usłyszeć zarzut posługiwania się fałszywym certyfikatem szczepień.
Włoszka miała wiele okazji, aby posługiwać się fałszywymi dokumentami. Przez długi czas w wielu turniejach rangi WTA mogli brać udział tylko zawodnicy, którzy zaszczepili się przeciwko koronawirusowi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
67. rakieta świata może mieć z tego powodu wielkie problemy. W tej chwili trwa postępowanie, które prawdopodobnie skończy się sprawą karną. Możliwe, że do czasu zakończenia śledztwa międzynarodowe władze tenisa zawieszą Giorgi.
Włoska tenisistka w końcu postanowiła zabrać głos na temat afery szczepionkowej. 30-latka zapewnia, że nie posługiwała się fałszywym certyfikatem.
"Pierwszą dawkę szczepionki przyjęłam w Londynie zeszłego lata, a drugą w szpitalu La Paz w Madrycie Teraz pojawiła się informacja, że w szpitalu toczy się śledztwo ws. dostarczania niektórym pacjentom sfałszowanych zaświadczeń. Chcę, aby to było w 100 proc. jasne, że przyjęłam drugą szczepionkę i mam całkowicie ważny oraz prawdziwy certyfikat szczepień" - pisze sportsmenka.
Agnieszka Radwańska w nowej roli u boku Igi Świątek. "Chciałabym potrzymać to trofeum" >>
W takim stroju chciała zagrać Świątek. "Poważnie rozważałam" >>