Korespondencja z Ostrawy
- Tylu kibiców w Ostravar Arenie to nie jest norma. Imponujący widok - przyznał jeden z czeskich dziennikarz śledzących niedzielny finał WTA 500.
To w dużej mierze dzięki Polakom. Trudno było stwierdzić "na oko", fanów której zawodniczki jest więcej. Ale biało-czerwone barwy na pewno dały się łatwiej zauważyć. Zdecydowana większość flag i transparentów miała sprzyjać Idze Świątek.
- Chciałam tylko powiedzieć, żebyście nie krzyczeli między pierwszym a drugim serwisem, bo to mi nie pomaga. W sobotę zadziałało, ale ja nie chcę wygrywać w ten sposób. To nie jest mecz piłki nożnej, wiem, że nie ma dużo tenisa w Polsce, ale musicie się przyzwyczaić - stwierdziła Polka po sobotnim półfinale. Czy polscy kibice wyciągnęli wnioski?
Nie. A przynajmniej nie do końca. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że czescy fani w niczym nie odstawali od polskich. Na ogół to nieudolny doping dla Barbory Krejčíkovej przeszkadzał najbardziej. Głośne "Bara" rozlegało się w hali zaraz przed serwisami. Zarówno jednej, jak i drugiej tenisistki. Czyli okrzyki przeszkadzały obu.
Na początku meczu Iga zeszła na bok, aby wybrać idealną rakietę na ten moment. Czeski kibic zawołał: "To nepomůže!", co wywołało salwę śmiechu. Kolejną piłkę wygrała Polka. Wtedy nadeszła riposta z trybun: "Pomogło!".
Zabawnych wymian słownych było więcej. Sport to w końcu głównie rozrywka. Doskonałym przykładem był kibic przebrany za Batmana i trzymający w ręku karton z napisem: "Iga, call me if you need me". Publiczność pokochała go natychmiast po tym, jak operator skierował kamerę na niego.
Gorzej, kiedy pokrzykiwania zaraz przed serwisami dekoncentrowały tenisistki. Szczególnie wrażliwa jest na nie Polka. Kilkakrotnie przerywała przygotowanie do serwisu, była rozproszona, parokrotnie bezradnie rozkładała ręce.
Był moment, kiedy zwróciła uwagę sędzi finałowego meczu na kibica, który na wprost od Igi robił zdjęcia z włączonym fleszem. Został upomniany, tylko co z tego, skoro jeszcze dobrych kilka sekund używał flesza prawdopodobnie nie mając pojęcia, że chodzi o niego. Pomógł dopiero wrzask z trybun: "Wyłącz ten flesz!".
Zachowanie kibiców, szczególnie podczas meczów tenisa, może znacząco wpłynąć na skupienie zawodniczek, a co za tym idzie, nawet sam wynik. Na ogół przeszkadza ono obu stronom. Tym bardziej nielogiczne wydaje się to, co robiła garstka kibiców w Ostrawie.
Wreszcie jednak najważniejsze jest, że chodzi tylko o kilka osób. Wydaje się zresztą, że wraz z upływem kolejnych minut, nieodpowiedzialnych zachowań na trybunach była coraz mniej. Zdecydowana większość kibiców sprawiła, że finał WTA 500 w Ostrawie był prawdziwie światowym i niezwykle emocjonującym wydarzeniem. Bo na kogo, jak na kogo, ale na polskich kibiców nasi sportowcy zawsze mogą liczyć. Sama Iga wielokrotnie to podkreślała. Podczas niedzielnego finału można było tylko po reakcji kibiców rozpoznać, która z tenisistek zdobyła punkty. Po wygranych piłkach Igi odzew był znacznie bardziej żywiołowy niż po triumfach Czeszki.
Tym bardziej szkoda, że Polka nie zakończyła turnieju ostatecznym zwycięstwem w finale (5:7, 7:6[4], 6:3). Co ważne, polscy kibice mimo tego potrafili docenić potężny wysiłek Igi w całym turnieju. Schodzącą z kortu najlepszą zawodniczkę na świecie pożegnali gromkimi brawami. Również podczas kiedy Iga zabrała głos po spotkaniu, kibice co chwile przerywali jej wypowiedzi ogromnym aplauzem. Nie ma wątpliwości - należało się.
Natomiast podsumowaniem tego, co działo się na trybunach - tej zdecydowanie przeważającej pozytywnej części zachowań - niech będzie poniższy obrazek z trybun Ostravar Arény:
Dawid Góra, Ostrawa
Niespodzianki nie było. Polka bez tytułu w Ostrawie >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?