Dawid Góra: Polka wygrała nie tylko z rywalką [OPINIA]

PAP/EPA / LUKAS KABON / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP/EPA / LUKAS KABON / Na zdjęciu: Iga Świątek

Przeziębienie i niezła dyspozycja rywalki nie są w stanie wybić Igi z rytmu. Od początku drugiego seta wydawać się mogło, że wszystko odwraca się przeciwko Świątek. A mimo tego Polka wygrała. Nie tylko z Jekateriną Aleksandrową.

Początek meczu to niewielkie rozproszenie Igi. Dźwięki spoza kortu nie pozwalały na porządne skupienie. To pobrzękiwanie naczyń, to nagle dźwięk jakiejś syreny (?), to polscy kibice, którzy, chcąc dobrze, jednak utrudniali koncentrację - tak Polki, jak i Rosjanki.

Mimo tego Iga z niezwykłą techniczną pieczołowitością podchodziła do gry przez cały mecz. Lekki naskok zaraz po każdym serwisie rywalki, charakterystyczne dla Igi (mikro)podskoki zwiększające dynamizm i w wielu przypadkach do bólu dokładne piłki. Łatwo nie było, ale trudno się dziwić. Dla Igi turniej w Ostrawie stoi nie tylko pod znakiem tenisa. Również pod znakiem drobnej, ale uporczywej choroby.

Sama mówiła, że to nic wielkiego, ale przeziębienie dało się zauważyć na korcie. Polka co chwilę schodziła na bok, aby nie tylko wytrzeć ciało ręcznikiem, ale także wysiąkać nos. Jeśli przeziębienie utrudnia wykonywanie codziennych czynności, wyobraźmy sobie, jak musi mącić wysiłek fizyczny i to na tak wysokim poziomie sportowym.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?

Mimo tego Iga podjęła walkę. Nie chciała wycofać się z rywalizacji przed spotkaniem. Zresztą to jak zależało jej na zwycięstwie, było widać po okrzykach, które kierowała często w stronę psycholog Darii Abramowicz oraz swojego taty Tomasza Świątka. I właśnie to zaangażowanie w mecz pozwoliło wyjść z kryzysu w drugim secie. Polka wniosła się na swoje wyżyny, których granice określała choroba, i wygrała (7:6[5], 2:6, 6:4) na przekór okolicznościom. Także mimo naprawdę wysokiej formy rywalki. Może Rosjanka nie pokazała spektakularnego tenisa, ale bywała do znudzenia skuteczna i konsekwentna.

Pomogła polska publiczność, która niezwykle żywiołowo kibicowała Idze. Nawet przy małych błędach rywalki, po których nasza tenisistka zdobywała punkt, reakcją był krzyk rodem ze stadionu piłkarskiego. W sensie decybeli - nie kultury. Polscy kibice w piękny sposób sprawili, że tego dnia ostrawska hala była polską areną.

Choć należało się też małe upomnienie. Iga sama mówiąc głośno do mikrofonu poprosiła o ciszę przed serwisami - z szacunku do obu tenisistek. Sama Iga, choć co jakiś czas przerywała serwisy, aby zaczekać na ciszę, nie wykonywała żadnych gestów w stronę publiczności. Zdaje sobie sprawę z tego, że to dzięki kibicom z Polski w Czechach może się czuć jakby grała na własnym obiekcie.

W niedzielę o godzinie 14.30 finał. Polka zagra z Czeszką Barborą Krejcikovą. Rywalką szczególnie trudną, choćby ze względu na miejsce rozgrywania turnieju. Nie mam jednak większych wątpliwości, że większy doping na czeskiej hali w Ostravar Arenie będzie mieć Polka. Oby tylko fani nie skandowali imienia naszej reprezentantki zaraz przed serwisami. To naprawdę rozprasza. No i oby zdrowie pozwoliło przystąpić do meczu z pełnią sił.

Dawid Góra z Ostrawy

Źródło artykułu: