We francuskim Metz wygrał po raz drugi z rzędu i dokonał tego z różnymi partnerami. Przed rokiem był nim Hubert Hurkacz, a teraz Hugo Nys. Co ciekawe w 2021 roku w finale Polacy ograli m.in. właśnie Nysa.
- Podszedł do mnie od razu po meczu i w pewien sposób żartując oznajmił, że następnym razem wolałby mnie mieć po tej samej stronie siatki - przyznał Jan Zieliński w rozmowie z tvpsport.pl.
25-latek bez względu na to, z kim będzie grał, postawił sobie jeden cel. Być najlepszym. - Zawsze o tym mówiłem i zawsze będę to powtarzał. Taki jest mój cel i uważam, że każdy tenisista powinien chcieć tego samego - przyznał otwarcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?
Dodał jednocześnie, że w tzw. międzyczasie można sobie stawiać cele pośrednie, jak np. awans do setki, ale finalnie cel powinien być jeden. - Końcowym celem powinno być wygrywanie najważniejszych turniejów i bycie najlepszym na świecie - przyznał wprost.
Zwraca uwagę na fakt, że nie zawsze faworyci wygrywają, dlatego wiara w siebie jest tak ważna. - Grając w turnieju wielkoszlemowym, nawet jako kwalifikant, musisz być gotowym na to, aby walczyć o zwycięstwo. W przeszłości wielu tenisistów z eliminacji potrafiło namieszać w turnieju głównym - dodał.
- U mnie się nic nie zmienia. Nadal chcę być numerem jeden na świecie. Czy to się wydarzy za rok, dwa, czy pięć lat, to zobaczymy. Mam nadzieję, że tak się stanie - kontynuował wątek Zieliński.
25-latek dodał jeszcze, że chciałby, aby Polska miała powody do radości z "posiadania drugiego po Łukaszu Kubocie najlepszego deblisty globu".
Zobacz także:
Co zrobi po zakończeniu kariery? Iga Świątek zdradziła plany
Świątek rozstała się z trenerem. Tak to on tłumaczy