Z czterech półfinalistek US Open 2022 tylko jedna wcześniej grała na tym etapie nowojorskiej imprezy. Jest nią Aryna Sabalenka (WTA 6), która wyrównała wynik z ubiegłego sezonu. Z nią właśnie zmierzyła się Iga Świątek.
Pierwszy set padł łupem Sabalenki, która grała koncertowo. Białorusinka była nie do zatrzymania. Jej siła rażenia była olbrzymia i Świątek nie potrafiła przerwać dominacji rywalki. Sabalenka pokazała też, że jest tenisistką sprytną.
Mecz odwrócił się w II secie, gdy do głosu doszła Polka. Świątek od drugiego seta przejęła kontrolę nad wydarzeniami na korcie i zaczęła rozdawać karty. Rywalka była kompletnie bezradna.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
- Grała naprawdę, naprawdę dobrze w kluczowych momentach - powiedziała po meczu Sabalenka. - Grała agresywnie, a ja próbowałam pozostać w grze, co było moim błędem, jak sądzę. Powinnam po prostu to zrobić - dodała.
Białorusinka musi pogodzić się z faktem, że miała szansę wygrać mecz i dotrzeć do pierwszego w karierze finału wielkoszlemowego, ale zamiast tego jest pokonaną półfinalistką US Open drugi rok z rzędu.
Na konferencji prasowej nie mogła powstrzymać dużych emocji. Miała na sobie opuszczoną czapkę i ogromne lustrzane okulary przeciwsłoneczne, aby zamaskować łzy.
- Mój zespół ciągle mi powtarza, że muszę być dumna z tego, co zrobiłam w ostatnich miesiącach. Ale ja tak nie czuję - rozpoczęła.
- Czuję, że w tych trzech półfinałach miałam tak wiele okazji i nie wykorzystałam ich. I wydaje mi się, że próbuję myśleć, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu i myślę, że to po prostu czyni mnie naprawdę silniejszą. Sądzę, że w następnym półfinale będę znacznie silniejsza jako zawodnik - zaznaczyła.
W wielkim finale US Open Świątek zmierzy się z Ons Jabeur. Ten pojedynek odbędzie się 10 września o godzinie 22:00 czasu polskiego. Co bardzo istotne z perspektywy kibiców, spotkanie będzie można śledzić w TVN. To bez wątpienia bardzo dobre informacje.
Czytaj także:
"Gen zwycięzcy". Internet reaguje na triumf Igi Świątek
Iga Świątek przełamała kolejną barierę. Pierwsza taka sytuacja od 2014 roku