Ukrainka ma już za sobą trzy mecze na paryskich kortach. Łesia Curenko musiała bowiem przejść przez eliminacje - najpierw bez trudu pokonała Emilianę Arango i Sarę Errani, a w finale po trzysetowym boju uporała się z Yuki Naito.
- Mecz w finale kwalifikacji okazał się najtrudniejszy - powiedziała Curenko w rozmowie z btu.org.ua. - Naito grała bardzo pewnie i było jasne, że ma plan na mecze ze mną - dodała Ukrainka.
Curenko nie miała szczęścia w losowaniu i już w pierwszej rundzie zmierzy się z Igą Świątek. Do podobnej sytuacji doszło podczas Australian Open. Wtedy po kwalifikacjach trafiła na ówczesną liderkę rankingu Ashleigh Barty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek zajrzała do pucharu, a tam... Musisz obejrzeć to nagranie
- Absolutnie nie jestem zadowolona z drabinki. To jakiś żart, że po kwalifikacjach w pierwszej rundzie dostaję drugi raz z rzędu liderkę, która zresztą pozostaje niepokonana - skomentowała.
- Jeśli chodzi o pozytywne aspekty tej sytuacji, to oczywiście zagram na korcie centralnym. Jestem teraz w całkiem dobrej formie, więc zamierzam walczyć - dodała.
Ukrainka odniosła się także do decyzji światowych władz tenisa. Zawodnicy nie otrzymają za grę w Wimbledonie punktów rankingowych ze względu na brak w turnieju Rosjan i Białorusinów.
- Jestem bardzo zaskoczona stanowiskiem ATP, WTA i ITF. Mówią o dyskryminacji Rosjan i Białorusinów, absolutnie nie myśląc o Ukraińcach i fair play w stosunku do nas - zakończyła.
Łesia Curenko swój mecz z Igą Świątek rozegra w poniedziałek. Będzie to ich pierwsze spotkanie na korcie. Zwyciężczyni tego spotkania zmierzy się z Alison Riske lub Dajaną Jastremską.
Czytaj także:
- Ikony sportu wypadną z tenisowych rankingów? Aż trudno w to uwierzyć
- Liczy na to, że kiedyś zbliży się do Świątek. Co za słowa mistrzyni Roland Garros