Strefa medalowa nie dla Polaków. Biało-Czerwoni będą walczyć o miejsca 5-8

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: Jan Jurkiewicz
PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: Jan Jurkiewicz
zdjęcie autora artykułu

Polscy floreciści niedzielę rozpoczęli od ćwierćfinałowego starcia w rywalizacji drużynowej na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Włosi okazali się jednak zbyt mocni i Biało-Czerwoni powalczą o miejsca 5-8.

Niedziela w legendarnym Grand Palais na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024 rozpoczęła się od ćwierćfinałów floretu w rywalizacji drużynowej. Mogliśmy emocjonować się starciem Polaków z Włochami o awans do strefy medalowej.

Mecz składał się z dziewięciu rund, każda po trzy minuty lub krócej, jeśli któryś z zawodników zdobędzie pięć punktów. Druga część kończy się po dziesiątym punkcie dla którejś z drużyn, trzecia po piętnastym i tak dalej. Oczywiście, jeśli wcześniej nie zakończy się czas trzech minut, przeznaczony na każdą na rundę. Całe spotkanie może zakończyć się przed czasem, jeśli któraś drużyna uzyska 45 punktów.

Jako pierwszy na planszy pojawił się Jan Jurkiewicz. Polak bardzo dobrze zaczął, od dwóch trafień i kontrolował przebieg inauguracyjnej rundy. Nasz reprezentant pokonał Tommaso Mariniego 5:2 przed czasem.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Były siatkarz ocenił Polaków. "Masa własnych błędów"

W drugim starciu oglądaliśmy Michała Siessa, który walczył z Guillaume Bianchim. Lepiej w ten pojedynek wszedł Polak, który jako pierwszy zadał dwa trafienia, ale później skuteczniejszy był Włoch. Bianchi wyszedł na prowadzenie 4:2 w tej rundzie, ale w całym meczu nadal prowadzili Biało-Czerwoni. Na 43 sekundy przed końcem Michał Siess został trafiony w kolano i poprosił o interwencję medyczną. Po szybkiej pomocy do ofensywy ruszył Polak, który uzyskał dziesiąte trafienie dla naszej reprezentacji i również zakończył swoją rundę przed czasem.

Po dwóch częściach meczu Polska prowadziła 10:7, a jako trzeci na planszy stanął do walki Adrian Wojtkowiak. Stoczył on bardzo wyrównany bój z Filippo Macchim. Włoch prowadził już nawet 6:3 w pojedynku z Wojtkowiakiem, ale nasz zawodnik oddał jeszcze dwa trafienia i także zakończył rundę przed czasem.

Polacy prowadzili 15:13 po trzech rundach. W kolejnej na planszy stanęli Jurkiewicz i Bianchi. Pierwsze trafienie zaliczył nasz reprezentant, ale kolejnych pięć odnotowano na korzyść Włocha i to rywale po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Jan Jurkiewicz nie miał zamiaru odpuszczać i przeszedł do ofensywy. Polak w końcówce był już zdecydowanie bardziej skuteczny i zdobył kolejne cztery punkty. Tym samym zakończył rundę przed końcem, a nasza kadra wróciła na prowadzenie. Było 20:18 dla Biało-Czerwonych.

Kolejną część meczu lepiej rozpoczął Tommaso Marini, który dzięki dwóm natarciom doprowadził 20:20. Po chwili Włoch dołożył kolejne punkty w starciu z Adrianem Wojtkowiakiem i rywale zaczęli powiększać swoją przewagę. Ostatecznie Marini wygrał rundę 7:1 i było już 25:21 dla Włochów.

Szóste starcie od natarcia rozpoczął Filippo Macchi i to on zdobył pierwszy punkt. Kolejne trafienia na szczęście zaliczył Michał Siess i strata do rywali zaczęła się zmniejszać (24:26). Siess był na tyle skuteczny, że po kolejnych akcjach mieliśmy już remis! Następne toczyły się jednak ze wskazaniem na Włocha, który zaliczył trzy trafienia i to rywale na tym etapie prowadzili 30:27.

W siódmej rundzie na planszy pojawił się Andrzej Rządkowski, jako zmiana za Adriana Wojtkowiaka. Rywalem był Guillaume Bianchi. Początek jednak nie był najlepszy w wykonaniu naszego rezerwowego zawodnika. Włoch szybko odnotował trzy natarcia i było już 33:27 dla rywali. Do ofensywy ruszył jednak Rządkowski, który wyrównał stan w rundzie, ale nadal trzeba było gonić Włochów w całym meczu. Ostatecznie jako pierwszy to Bianchi zanotował 35 punkt dla swojej drużyny.

Przedostatnią rundę od trafienia zaczął Filippo Macchi, ale kolejne natarcia były już w wykonaniu Jana Jurkiewicza, który zmniejszył nieco straty do Włochów. Niestety, Macchi ponownie zaczął trafiać Polaka. Ostatecznie w tej rundzie był remis, ale nadal Polacy przegrywali w olimpijskim ćwierćfinale.

Michał Siess miał trzy minuty, aby zadać dziesięć trafień. Przed ostatnią rundą Polacy przegrywali 35:40. Początek był dobry. Zaczęło się od dwóch skutecznych akcji Siessa. Trzema natarciami odpowiedział jednak Włoch i było już 43:37. Tommaso Marini zakończył mecz i nadzieje Polaków na kolejny medal na tych igrzyskach, choć do samego końca Michał Siess walczył ambitnie.

W pozostałych meczach pewne zwycięstwa odnieśli Japończycy oraz Amerykanie. Ci drudzy jednak długo męczyli się w starciu z Egipcjanami, którzy niespodziewanie prowadzili z faworytami. Jako ostatni, w czołowej czwórce zameldowali się reprezentanci Francji.

Ostatecznie Biało-Czerwoni przegrali z Włochami 39:45. Ta porażka oznacza, że Polacy będą walczyć o miejsca 5-8 na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024. Pierwszy mecz tej fazy już o godzinie 13:40, a rywalami naszych zawodników będą Egipcjanie.

Wyniki 1/4 floretu drużynowego mężczyzn:

Włochy - Polska 45:39 Kanada - Japonia 26:45 Chiny - Francja 35:45 Egipt - USA 35:45

Czytaj także: Rekord kraju i trzy rekordy życiowe! Świetna postawa Polek Na ten medal Norwegia czekała 104 lata. Nie brakowało dramaturgii

Źródło artykułu: WP SportoweFakty