Najmłodsza polska medalistka z Paryża zmieniła swoje życie. "Niedługo zaczynam staż"

Getty Images /  Elsa / Na zdjęciu: Alicja Klasik
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Alicja Klasik

21-latka była jedną z kluczowych zawodniczek naszej brązowej kadry igrzysk w Paryżu. Kilka miesięcy później jej życie zmieniło się nie do poznania. Szpadzistka Alicja Klasik odrzuciła oferty amerykańskich uczelni, dziś mieszka we Włoszech.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Jesteś najmłodszą polską medalistką olimpijską z Paryża. Jak to wpłynęło na twoje życie?

Alicja Klasik, brązowa medalistka olimpijska z Paryża w szpadzie drużynowej: Faktycznie pozmieniało się u mnie bardzo dużo. Jeszcze przed igrzyskami - jako 20-latka - mieszkałam z rodzicami. Obecnie już się wyprowadziłam i od października studiuję w Rzymie. Wyjechałam tam na Erasmusa.

Masz czas na kontynuowanie treningów?

Wybrałam to miejsce głównie dlatego, że są tam dobre sparingpartnerki, a szermierka jest tam bardzo popularna. Traktuję to jako pierwszy i jeden z wielu etapów przygotowań do igrzysk w Los Angeles. Liczę, że pierwsze efekty zobaczymy już w trakcie tegorocznych mistrzostwach Europy i świata.

ZOBACZ WIDEO: Polka pojechała do Ekwadoru. Tam zaprezentowała swoje popisy

Jak więc wygląda teraz twoje życie?

Bardzo pomaga, że jest tutaj o wiele więcej szermierzy, z którymi mogę trenować. Początki w Rzymie były trudne, bo wszystko było dla mnie nowe. Po raz pierwszy mieszkam sama, a dodatkowo pierwszy raz w karierze trenuję pod okiem innego trenera. Sporo zmian jak na kilka miesięcy. Na szczęście władze uczelni poszły mi na rękę i przyznały nauczanie zdalne. Mogę trenować codziennie bez straty dla nauki.

Wyjazd do Włoch to efekt medalu olimpijskiego?

Od dłuższego czasu chciałam wyjechać za granicę. Wcześniej miałam kilka ofert z uniwersytetów amerykańskich, ale ostatecznie zdecydowałam się zostać bliżej rodziny, trenerów i koleżanek. Studia w USA wiązałyby się z koniecznością częstych podróży, zmianą stref czasowych i to mogłyby być duże utrudnienia. Chciałam wybrać to, co najlepsze dla mnie i mojego rozwoju, wolałam zostać w Europie.

Szermierka we Włoszech jest znacznie bardziej popularna niż w Polsce. Czy to znaczy, że bardziej odczuwasz tam popularność niż w rodzinnym Rybniku?

W Polsce nawet po igrzyskach zdarzało się, że gdy jechałam z torbą szermierczą, ludzie podchodzili i pytali, czy uprawiam golf. W Rzymie takich pytań nie ma, bo nawet taksówkarze od razu wiedzą, o jaki sport chodzi. Jeden z nich był w stanie wymienić nawet czołowe włoskie zawodniczki trenujące we Włoszech.

We Włoszech zamierzasz zostać na dłużej?

W tym roku wracam do Polski, bo muszę dokończyć studia z zarządzania zasobami ludzkimi w organizacji na Uniwersytecie Śląskim. Co wydarzy się później, to się dopiero okaże. We Włoszech czuję się dobrze, a najbardziej zaskoczyło mnie podejście Włochów do treningów.

Co to znaczy?

Oni mają zupełnie inne nastawienie. U nas przychodzi się na trening, robi swoją robotę i wraca do innych obowiązków. We Włoszech z kolei przed lub po treningu jest czas na dyskusję i śmiechy. Oni trening traktują jako okazję do spotkania i świetnej zabawy. Podczas zajęć nie ma jednak żartów, bo potrafią być też skupieni i waleczni. Problemów komunikacyjnych nie ma, bo rozmawiam głównie po angielsku, choć uczę się włoskiego.

Cała drużyna szpadzistek robi coś poza sportem, Aleksandra Jarecka jest prawniczką, Martyna Swatowska-Wenglarczyk fizjoterapeutką, a Renata Knapik-Miazga trenerką na uniwersytecie w USA. Już wiesz, co będziesz robiła po skończonych studiach?

Jest bardzo mało szermierzy, którzy mogą utrzymać się tylko ze sportu i dlatego kontynuuję studia. Ostatnio dołączyłam do Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego, który mnie wpiera, za co jestem bardzo wdzięczna. Mam również stypendium, więc teraz jest mi dużo łatwiej. Czy po studiach widzę się jako pani z HR-u? Może i tak. Niedługo będę musiała odbyć staż, więc sprawdzę się w tej roli. Moje studia dają jednak sporo możliwości.

W Nowym Jorku studiował inny z naszych reprezentantów, a prywatnie twój partner Jan Jurkiewicz. Nie namawiał cię na wyjazd za ocean?

Rozmawialiśmy o tym wiele razy, gdy dostawałam ciekawe oferty z kolejnych uczelni. Podziwiam go, że utrzymał się na tak wysokim poziomie szermierczym i podczas studiów regularnie wracał do Polski na Puchary Polski, gdzie szło mu bardzo dobrze. Przez ostatnie kilka lat żyliśmy na odległość, więc cieszę się, że teraz mieszkamy razem w Rzymie.

Razem debiutowaliście także na igrzyskach w Paryżu. Obecność bliskiej osoby w wiosce olimpijskiej pomaga czy może jednak utrudnia, bo oboje byliście w większym stresie?

Nie dość, że we dwójkę debiutowaliśmy na igrzyskach, to dodatkowo mieliśmy okazję przebywać ze sobą podczas zawodów. Dobrze, że chwilę wcześniej byliśmy razem na mistrzostwach Europy, więc mogliśmy się nauczyć, czego wzajemnie potrzebujemy. Mi obecność Jaśka bardzo pomogła. Dużo dała nam też współpraca z psychologiem sportowym, który nauczył nas też tego, że każde z nas potrzebuje trochę czasu dla siebie.

Co najbardziej zapamiętałaś z igrzysk w Paryżu?

Gdy wychodziłam na walkę drużynową, byłam tak rozemocjonowana, że prawie się rozpłakałam. Byłam od tego o krok. Dobrze, że zdołałam się powstrzymać, bo to było tuż przed wyjściem na planszę.

Zdarzało ci się coś takiego wcześniej?

Mam sporo medali mistrzostw świata kadetów i juniorów, ale czegoś takiego, jak na igrzyskach, jeszcze nie przeżyłam. Nigdy w życiu nie widziałam tak żywo reagujących kibiców. Pierwszy raz - z wrażenia - miałam problemy z wzięciem tchu czy normalnym oddychaniem. Atmosfera była niesamowita. Paryż już zawsze będzie mi się z tym kojarzył.

W trakcie igrzysk wokół waszej drużyny było sporo zamieszania, a to przez niejasne zasady powoływania do kadry. Pretensje o brak udziału w rywalizacji indywidualnej miała choćby Aleksandra Jarecka. Jak to wyglądało z twojej perspektywy?

Wiem, że na zewnątrz wiele się o tym mówiło, ale między nami nie było to aż takim problemem. Zasady były znane wcześniej, ja zajęłam jedno z dwóch najwyższych miejsc rankingowych i nikt nie podważał tego, że mam prawo wystąpić w turnieju indywidualnym. Jeśli chodzi o trzecią nominację, wszystko działo się poza nami, bo była to decyzja trenerów i związku. Z dziewczynami starałyśmy się utrzymywać dobre relacje, a przede wszystkim profesjonalne podejście, ponieważ wiedziałyśmy, że mamy wspólny cel.

Jakie masz marzenia na ten sezon?

Nadal intensywnie trenuję, ale próbuję też psychicznie troszkę sobie odpuścić i zwolnić, bo naprawdę rok kwalifikacji olimpijskich i same igrzyska były bardzo męczące.

Ostatnio zaangażowałaś się w akcję "Wykopmy e-pety na aut" przeciwko papierosom elektronicznym. Skąd taki pomysł?

To jest dla mnie ważne, bo na co dzień spędzam dużo czasu z nastolatkami i widzę, że coraz łatwiej uzależniają się od elektronicznych papierosów. Nie dość, że bardzo mocno sobie szkodzą, to szkodzą też planecie. Poprzez tę kampanię chciałabym dotrzeć do moich rówieśników, ponieważ nałóg nikotynowy w młodym wieku to większe ryzyko pozostania palaczem na resztę życia. Blisko połowa nastolatków swój pierwszy kontakt z paleniem ma właśnie poprzez jednorazowe e-papierosy.

Sama paliłaś?

Kilka razy próbowałam, ale szybko odpuściłam, bo zdałam sobie sprawę, że to bardzo szkodliwe. Konsekwencje społeczne tego nałogu mogą być bardzo poważne. Byłam w szoku, gdy usłyszałam, że w Polsce sprzedawanych jest sto milionów sztuk e-papierosów rocznie, a klientami są głównie młodzi ludzie. Liczę, że dzięki takim akcjom uda się wprowadzić zakaz sprzedaży e-papierosów.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (6)
avatar
Zdzisław Majchrzak
4.04.2025
Zgłoś do moderacji
10
6
Odpowiedz
Ciekawe ,że bardzo wielu sportowców po pierwszych sukcesach od razu emigrują z Polski. Od razu Polska jest be .Powinni zwrócić kasę za wydane pieniądze na ich szkolenie. Nie trawię takich . Czytaj całość
avatar
Jarcyb62
4.04.2025
Zgłoś do moderacji
7
5
Odpowiedz
Erazmus to program stręczycielki. Tam zdobywasz doświadczenia se xualne nie naukowe. Dla młodej atrakcyjnej sportsmenki, to fatalny pomysł :( 
avatar
Mazur333
4.04.2025
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Bardzo dobra decyzja, bo jeszcze trampek obłożył Twój wyjazd cłem 
Zgłoś nielegalne treści