- Nigdy czegoś podobnego nie przeżyłam. To wspaniałe chwile, których zupełnie się nie spodziewałam. Przyjeżdżając tutaj w ogóle nie brałyśmy pod uwagę, że czekać na nas może aż tyle osób - przyznała bohaterka meczu o trzecie miejsce Aleksandra Jarecka.
Każda z medalistek mogła liczyć na królewskie przywitanie i to już od samego przyjazdu na teren siedziby polskiej delegacji. Działaczom towarzyszyli także kibice, którzy dowiedzieli się, że właśnie wtedy będzie można spotkać bohaterki dnia naszej reprezentacji.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Przemysław Babiarz zawieszony. "Obie strony powinny sobie podać ręce"
Jarecka mogła liczyć na wyjątkowe wsparcie, bo przez cały czas w zmaganiach o medal towarzyszyli jej najbliżsi. Podczas świętowania w Paryżu nie zabrakło nawet jej prawie dwuletniego syna. Widać było jak dziecko bardzo przeżywa każde nawet najkrótsze rozstanie z mamą. Przytulając syna, Jarecka zapewniła go, że już więcej tak długich rozstań nie będzie.
- Nie wiem, czy to zakończenie kariery. Dzisiaj nie jest czas na takie tematy. Osiągnęłam to, o czym marzyłam od kiedy rozpoczęłam treningi w szkole podstawowej - przyznała Jarecka.
Luźną atmosferę na scenie wykorzystano także po to, by jeszcze raz wytłumaczyć kibicom podstawowe różnice pomiędzy szpadą a pozostałymi szermierczymi konkurencjami. - U nas punkty przyznaje się za uderzenia w całe ciało, jednoczesne trafienia oznaczają punkt dla każdej drużyny. Nasza konkurencja jest bez wątpienia najbardziej widowiskowa - dodawała z uśmiechem Martyna Swatowska-Wenglarczyk.
- Zapisałyście się w historii polskiego sportu. Zdobyłyście 300. medal dla naszego kraju podczas letnich igrzysk olimpijskich. Dostarczyłyście niesamowitych emocji - przyznał na ceremonii powitania prezes PKOl, Radosław Piesiewicz.
Polki swój pobyt w Domu Polskim zakończyły około pierwszej w nocy. Chwilę później udały się w drogę powrotną do wioski. Do Polski reprezentacja szpadzistek wylatuje w czwartek 1 sierpnia o godz. 10.45.
Czytaj więcej:
Kolejny horror z udziałem Polek
Koledzy napisali list w obronie Babiarza