Podczas mistrzostw świata w Mediolanie doszło do pojedynku pomiędzy Olhą Charłan a Anną Smirnową. Wielokrotna medalistka olimpijska nie pozostawiła żadnych złudzeń rosyjskiej zawodniczce i zwyciężyła 15:7. Na tym się jednak nie skończyło. Ukrainka odmówiła podania ręki swojej rywalce.
Zgodnie z przepisami, uścisk dłoni to obowiązek po szermierczym pojedynku. Rosjanka twierdziła, że zachowanie Ukrainki wyprowadziło ją z równowagi. Sprawą zajęła się międzynarodowa federacja, która postanowiła zdyskwalifikować reprezentantkę Ukrainy. Decyzja ta wywołała skandal.
Rosyjska propaganda triumfowała, a świat dziwił się, że w obliczu rosyjskiej barbarzyńskiej agresji na Ukrainę, można było podjąć taką decyzję. Była ona jednak nieodwołana. Do sprawy wrócił Dmitrij Miedwiediew, były prezydent i premier, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa.
I jak zwykle polityk użył skandalicznych i haniebnych słów. "Wszyscy kłócą się o to, jak zachować się podczas sportowych zawodów. Czy konieczne jest podanie ręki rywalom, na przykład podczas szermierczych mistrzostw świata? Nie znam zasad, ale w żadnym wypadku nie można ich łamać. W średniowieczu po prostu ścinano za to głowy" - napisał na Telegramie Miedwiediew.
Charłan w wyniku dyskwalifikacji straciła punkty, które niezbędne były do wywalczenia kwalifikacji na igrzyska olimpijskie. Ostatecznie ma dostać dziką kartę na turniej w Paryżu.
Czytaj także:
Tak Polki wywalczyły złoto MŚ: to po prostu trzeba obejrzeć! "Mamy to!"
Fenomenalna postawa polskich szpadzistek. Mamy złoto na mistrzostwach świata
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie
na Instagramie 
na Facebooku 
