W tym artykule dowiesz się o:
22 lata temu rozegrał się jeden z największych dramatów w historii Formuły 1. Kierowcy przyjechali do Włoch, aby rywalizować na słynnym torze Imola. Do dzisiaj wszyscy pamiętają o śmiertelnym wypadku Ayrtona Senny w trakcie Grand Prix San Marino. Jednak nie tylko niedzielny wyścig zakończył się tragedią.
Jako pierwszy - podczas treningu (w piątek, 29 kwietnia) - horror przeżył Rubens Barrichello. Auto Brazylijczyka straciło przyczepność, uderzyło w bandę, a sportowiec był bliski uduszenia się własnym językiem. W porę uratowali go medycy.
Tyle szczęścia co on nie miał Roland Ratzenberger, który dzień później (30 kwietnia 1994 r.) podczas kwalifikacji uległ bardzo groźnemu wypadkowi. W wyniku rozległych obrażeń Austriak zmarł.
W 22. rocznicę tragedii na Imoli przypominamy historię byłego kierowcy Simteka.
Ratzenberger zaczynał swoją przygodę ze sportami motorowymi od festiwalu Formuły Ford. Niedługo później trafiły do Formuły 3, a także startował w mistrzostwach samochodów turystycznych. Kolejnym etapem była Japonia, w której rywalizował w Formule 3000.
W 1994 roku spełniło się jego największe marzenie. Ratzenberger został przedstawiony jako nowy kierowca teamu Simtek. Zadebiutował w GP Brazylii, ale nie udało mu się awansować z kwalifikacji do wyścigu. Drugi start był bardziej obiecujący. W GP Pacyfiku zajął 11. miejsce. To miał być zwiastun kolejnych sukcesów, a swoje aspiracje Austriak chciał potwierdzić we Włoszech.
Wszystko wskazywało na to, że pochodzący z Salzburga kierowca zakwalifikuje się do kolejnych zawodów. Uzyskał już bowiem wynik, który gwarantowałby mu start w GP San Marino. Chwilę później wydarzyła się tragedia na bardzo szybkim łuku nazywanym "Villeneuve". Kierowca pędził z prędkością 314 km/h, gdy doszło do awarii w jego bolidzie.
Na wcześniejszym okrążeniu Ratzenberger uszkodził przednie skrzydło. Jak się okazało, było to główną przyczyną wypadku, w wyniku którego austriacki sportowiec uderzył w betonową ścianę. Bolid był doszczętnie rozbity.
Rozpoczęła się akcja ratunkowa. Wszystkiemu przyglądał się Senna. Widział, jak medycy wyciągają ciało jego rywala z bolidu, a następnie jak prowadzono akcję reanimacyjną. W pewnym momencie się rozpłakał.
Wszyscy mieli nadzieję, że kierowca Simteka przeżyje.
Remembering Roland Ratzenberger, who died 22 years ago during qualifying for the San Marino Grand Prix at Imola pic.twitter.com/5DVAiarYIB
— Crash.net F1 (@crash_F1) 30 kwietnia 2016
Ratzenbergera przewieziono do pobliskiego szpitala w Bolonii. Niestety, po siedmiu minutach stwierdzono zgon kierowcy F1. To był cios dla środowiska, ale także dla rodziny.
Ojciec Ratzenbergera widział dramatyczny wypadek na żywo w telewizji. Podobno od razu wiedział, że nie uda się uratować Rolanda. Jeszcze kilka dni wcześniej kupował z synem Porsche, które było nagrodą za jedenaste miejsce w GP Pacyfiku...
Rudolf Ratzenberger na drugi dzień przyjechał do kostnicy, aby zobaczyć ciało syna. Wtedy przeżył drugi szok. Obok Rolanda leżał drugi nieboszczyk. To był Ayrton Senna, idol zmarłego kierowcy z Austrii.
A horrible weekend 22 yrs ago. It was the day I stopped watching F1. RIP Roland Ratzenberger & the best @ayrtonsenna pic.twitter.com/jq31LIS7xI
— Agnes Fabian (@thecathedral5) 29 kwietnia 2016
- To był miły, uprzejmy i otwarty facet. Bardzo towarzyski człowiek. Lubiliśmy razem spędzać czas. Często chodziliśmy w nocy po klubach. Był przystojnym mężczyzną, którego kobiety kochały. Można powiedzieć, że idealnie nadawał się na modelowego kierowcę wyścigowego - wspomina Anthony Reid, przyjaciel z czasów Formuły 3000.
Po śmiertelnym wypadku Senny (podczas wyścigu o GP San Marino, 1 maja 1994 r.) świat szybko zapomniał o tragedii kierowcy w Austrii. Roland był dopiero początkującym zawodnikiem w elicie sportów motorowych, Brazylijczyk zaś gwiazdą mającą na koncie trzy tytuły mistrza świata. Wymowne było choćby to, kto uczestniczył w ceremoniach pogrzebowych obu zawodników.
His death has been overshadowed in history but today marks the 22nd anniversary of Roland Ratzenberger pic.twitter.com/B0sOjaXlpV
— Steve English (@SteveEnglishGP) 30 kwietnia 2016
Cały świat spoglądał na Sao Paulo, gdzie pochowano Sennę. Wielkiego mistrza pożegnał tłum kibiców i większość osób (kierowcy, działacze) ze środowiska F1. Znacznie mniej osób towarzyszyło Ratzenbergerowi w jego ostatniej drodze.
Wyjątkiem był Max Mosley, ówczesny prezydent FIA, który wybrał się do Austrii.
- Roland został zapomniany. Pojechałem na jego pogrzeb, bo wszyscy wybrali się do Senny. Uznałem, że to ważne, aby ktoś go pożegnał - wspomina Mosley.
Ze środowiska F1 pojawiło się jeszcze czterech kierowców. To Johnny Herbert, Heinz-Harald Frentzen, Karl Wendlinger oraz Gerhard Berger.
Roland #Ratzenberger #interlagos #F1 94 pic.twitter.com/VxxG3oY5bl
— DúCardim (@DuCardim) 30 kwietnia 2016
Po ponad 20 latach sytuacja niewiele się zmieniła. Co roku, 1 maja, media z całego świata przypominają tragiczną śmierć Ayrtona Senny. Na jego grób przychodzą tłumy fanów, a pracownicy cmentarza muszą na bieżąco zbierać kwiaty i znicze. Jest ich tak dużo.
Natomiast w Austrii, z dala od dziennikarzy i kibiców, spoczywa Ratzenberger. Jego grób znajduje się w miejscowości Maxglan, niedaleko Salzburga. Poza najbliższą rodziną mało kto pamięta o kierowcy, który - gdyby żył - miałby teraz 55 lat.
Opracował CYK