Kibice od dawna domagali się, aby Jarosław Jarząbkowski dostał szansę od jednej z organizacji MMA. Były esportowiec "pashaBiceps" ostatecznie zadebiutował w High League. W sobotę 6 lutego mogliśmy przekonać się, że 33-latek potrafi się bić.
Legenda "Counter Strike'a" pokonał Michała "Owcę WK" Owczarzaka i to przed czasem. W ten sposób Jarząbkowski rozbudził apetyty na kolejne walki. "PashaBiceps" chce się dalej bić, ale rywal musi spełniać pewne warunki.
- Myślę, że bliżej mi na pewno do zawodnika freak-fightowego spoza naszego kraju. Myślę, że nie chciałbym mieć do czynienia z kimś, kto wylewał tam jakieś błoto na jakichś ludzi, jest pokazywany w złym świetle. Ja chcę gości z szacunkiem do siebie, żebyśmy podchodzili. Mam dobre życie, nie mam wrogów i chcę, żeby tak zostało do końca - mówi w rozmowie z mma.pl.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Jest ogień!". Internauci oczarowani pokazem Kowalkiewicz
Jarząbkowski oczywiście zdaje sobie sprawę, że organizacje freak fightowe w dużej mierze opierają się na kontrowersjach. On jedna chce być jednym z wyjątków.
- Nie chciałbym się oglądać za siebie, czy ktoś mnie tam nie szanuje, wyzywa, żebym wchłonął się w to całe zamieszanie. Jak mówię, federacje potrzebują 70-80% zwariowanych pojedynków, gdzie jednak te pomyje, hejt, te freaki na siebie najeżdżają, a myślę, że 20% – jeden, bądź dwa pojedynki na wysokim poziomie, kulturalnym, dżentelmeńskim myślę, że nie zaszkodzi nikomu. Każdy musi trafić do swojego odbiorcy i takich odbiorców myślę, że przyprowadziłem - komentuje słynny esportowiec.
"Słowik" przyłapany na gali. Nagranie jest już w sieci >>
Udany powrót Lexy Chaplin. "Fagata" bez szans >>