Nie żyje Franco Columbu. Był najlepszym przyjacielem Arnolda Schwarzeneggera

Materiały prasowe / Na zdjęciu: świeczka
Materiały prasowe / Na zdjęciu: świeczka

Świat kulturystyki w żałobie, po tym jak zmarł Franco Columbu. Był dwukrotnym MR Olympia i najlepszym przyjacielem Arnolda Schwarzeneggera. Ich przyjaźń trwała ponad 50 lat.

W tym artykule dowiesz się o:

"Zawsze będę za tobą tęsknić. Ale wiem, że część ciebie żyje jeszcze we mnie" - takimi słowami Arnold Schwarzenegger pożegnał Franco Columbu, który był gwiazdą włoskiego świata kulturystyki.

Ich przyjaźń trwała ponad 50 lat. Mimo że rywalizowali na zawodach, to nie przeszkodziło im to w zawarciu mocnej relacji.

Schwarzenegger nie ukrywa, że Columbu odegrał ogromną rolę w jego życiu sportowym. Włoski kulturysta dawał mu cenne wskazówki dotyczące treningów i diety.

Zobacz także: Tenis. US Open: wspaniałe zachowanie Rafaela Nadala. Pomógł małemu chłopcu

"Rywalizowaliśmy ze sobą i śmialiśmy się na każdym kroku naszej wspólnej drogi. Kiedy w końcu dotarłem do Ameryki, byłem sam. Porzuciłem rodzinę, kraj, całe moje życie. Więc kiedy poprosiłem Joe Weidera, żeby zabrał cię na mój trening, to dlatego, że wiedziałem, że nic nie jest takie samo bez najlepszego przyjaciela u mojego boku. Mógłbym prosperować bez pieniędzy, bez rodziców, ale nie mógłbym prosperować bez ciebie" - napisał na Instagramie Schwarzenegger.

"Zawsze będę cię kochał. Byłeś moim najlepszym przyjacielem" - skomentował.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Franco, You’ve heard me say that I don’t like when people call me a self-made man. You’ve even heard me say that you’re part of the reason I could never accept that label. But I wanted you to know why. From the minute we met in Munich, you were my partner in crime. We pushed each other, we competed with each other, and we laughed at every moment along the way. When I finally got to America, I was alone. I’d left my family, my country, my whole life behind. So when I asked Joe Weider to bring you to train with me, it was because I knew I wasn’t the same without my best friend. I could thrive without money, without my parents, but I couldn’t thrive without you. I am devastated today. But I am also so, so grateful for the 54 years of friendship and joy we shared. The pumps, the chess games, the construction work, the meals, the pranks, the life lessons - we did it all together. We grew and we learned and we loved. My life was more fun, more colorful, and more complete because of you. I will always miss you. But I’ll also know that a part of you lives on in me, in Debbie, in Maria, and in the millions of people you inspired every day you lived. And I will be there for Maria and Debbie, so you can rest now with no worries. I love you Franco. I will always remember the joy you brought to my life, the advices you gave me, and the twinkle in your eye that never disappeared. You were my best friend. Love always, Arnold

Post udostępniony przez Arnold Schwarzenegger (@schwarzenegger)

Zobacz także: Boks. Artur Szpilka w ciekawy sposób ogłosił swój powrót. Wykorzystał wpisy kibiców

Komentarze (5)
avatar
K.och.anowski
1.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bez prochów, to tyle lat, mimo choroby, może przeżyć tylko Arnold Boczek na podwawelskiej. Wszystkiego dobrego, panie Boczku! :) 
avatar
otojaja
1.09.2019
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Miał 80 lat, po tych wszystkich sterydach i tak długo wytrzymał 
avatar
henryk_satoshi
1.09.2019
Zgłoś do moderacji
2
5
Odpowiedz
Też Cię lubię Arni. Przykro mnie jednak,żedałeś się zwieść Synagodze szatana ! To jak będzie z tym szczytem klimatycznej bezczelności? Arni nic w Układzie Słonecznym nie może równać się z Bogie Czytaj całość