Były obrońca Realu Madryt, Cicero Joao de Cezare Valencia Cicinho, wielokrotnie opowiadał w mediach o swoim alkoholizmie. Dramat utalentowanego piłkarza rozpoczął się - jak sam przyznaje - w momencie, kiedy wsiadł do samolotu do Madrytu.
W 2005 roku Cicinho przeszedł do Realu z Sao Paulo. - Sława uderzyła mi w wówczas do głowy. Myślałem, że jestem królem życia. Wchodziłem do baru i od wejścia krzyczałem do kelnera, by otwierał wszystkie butelki z alkoholem jakie były w lokalu - mówił dziennikarzom.
W najnowszym wywiadzie z telewizją FOX 36-latek wyjawił, że przez problemy alkoholowe ma obecnie ponad 30 tatuaży na całym ciele, czego teraz bardzo żałuje. Częste wizyty w salonie tatuaży miały zapewnić mu spokój w stanach depresyjnych.
- Nie czuję się z tym dobrze. Tatuaże robiłem będąc pod wpływem alkoholu. Piłem, bo nie mogłem znieść bólu, ale musiałem je robić. Myślałem, że "dziary" przyniosą mi wewnętrzny spokój w depresji. Tak jednak nie było. Dziś wyobrażam sobie siebie w wieku sześćdziesięciu lat, jak jem ciastka i cały jestem w tatuażach. Żałuję wszystkiego i nikomu tego nie polecam. To tylko rozrzedza krew, ale nikogo nie wyleczy z depresji - przyznał Cicinho.
Real Madrid spell was start of alcohol hell, admits former player Cicinho who sought peace in tattoos https://t.co/t5uiSao9qf pic.twitter.com/UmKAu4sRBG
— AS English (@English_AS) 1 kwietnia 2017
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: żona zostawiła Szczęsnego. Ruszyła do Paryża