Wiele osób polubiło post z reklamą Ronaldo. Ale znaleźli się też tacy, którzy stracili szacunek do piłkarza, ponieważ wspiera izraelską firmę.
There are rumors that I'm going to be a star in Israel. Not in soccer... In a HOT commercial https://t.co/1wkz4vHgB2
— Cristiano Ronaldo (@Cristiano) luty 10, 2016
"Przez takie wpisy tracisz wielu kibiców w krajach arabskich. Powinieneś unikać wspierania Izraela" - napisał jeden z kibiców. Inny dodał: "WTF Izrael? Od teraz moim idolem jest Messi, a ty jesteś gów...".
Oczywiście na tym krytyka się nie kończy. Na Twitterze można znaleźć wiele komentarzy pod adresem piłkarza Realu Madryt w bardzo podobnym tonie. Kibice (a właściwie fanatycy) kłócą się również między sobą. Większość dodaje do swoich wpisów hashtag #freepalestina.
Przypomnijmy, że konflikt izraelsko-palestyński trwa od pokoleń. Ma on charakter etniczny, religijny i terytorialny. W ostatnich miesiącach napięcie między stronami poważnie wzrosło. Bardzo często dochodzi do aktów przemocy. Według ostatniego bilansu agencji Reuters, od 1 października ubiegłego roku fala ataków spowodowała śmierć co najmniej 156 Palestyńczyków i 27 Izraelczyków. Bardzo często dochodzi do sytuacji, że kiedy tylko znana postać współpracuje z którąś ze stroną, ta druga atakuje ją z ogromną siłą. Tak jest i w tym przypadku.
O czym właściwie jest nowa reklama Portugalczyka? Scena rozgrywa się w szatni. Trzech piłkarzy (grają ich izraelscy komicy) rozmawia o prędkości internetu oraz nowym zawodniku, który ma grać w ich klubie. Wtedy pojawia się Ronaldo i pyta, czy ten internet jest szybszy o niego. Na koniec żąda od jednego z bohaterów, aby oddał mu koszulkę, bo numer "7" należy do niego.
Zobacz reklamę.
Opracował PS