W tym artykule dowiesz się o:
Oprócz polskich kibiców najbardziej inauguracji 66. TCS nie mogą doczekać się Niemcy. Nie może być jednak inaczej, skoro skoczkowie z tego kraju zajmują 1. i 2. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
W cyklu prowadzi Richard Freitag i to właśnie 26-latek jest głównym faworytem niemiecko-austriackich zmagań. Podopieczny Wernera Schustera ma za sobą najlepsze tygodnie w karierze. Przed rozpoczęciem sezonu miał na swoim koncie 4 pucharowe zwycięstwa, a tylko w grudniu powiększył swój dorobek o kolejne 3 wiktorie.
Freitag nie może być jednak pewnym zwycięstwa. Co więcej jednym z jego głównych rywali będzie rodak. Andreas Wellinger, bo o nim mowa, utrzymuje bardzo wysoką formę jaką wypracował w połowie poprzedniego sezonu. W bieżącym PŚ już trzy raz stał na podium (w tym jeden triumf) i w klasyfikacji generalnej przegrywa tylko ze swoim rodakiem.
Czy po 15 latach Niemcy wreszcie doczekają się triumfu rodaka w Turnieju Czterech Skoczni? Nie będzie o to łatwo, ale takiej szansy nasi zachodni sąsiedzi nie mieli od jubileuszowej 50. edycji, którą zdominował Sven Hannawald.
Norwegowie zapewne do dzisiaj pamiętają poprzednią edycję turnieju, gdy do ostatniego konkursu o zwycięstwo walczył Daniel Andre Tande. 23-latek z Narwik po triumfach w Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku prowadził w zawodach, ale w Bischofshofen przegrał z Kamilem Stochem i przede wszystkim sam ze sobą (kompletnie nieudana finałowa próba i ostatecznie 3. lokata w turnieju).
Tande jednak nie załamał się i 12 miesięcy później, bogatszy o doświadczenia sprzed roku, znów może myśleć o zwycięstwie. W tym sezonie tylko raz wypadł z czołowej piątki zawodów (10. miejsce w Engelbergu) i w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest trzeci. Zdarzają mu się jednak pojedyncze nieudane skoki, a tak wysokie miejsca w bieżącym sezonie z reguły zawdzięcza kapitalnym finałowym próbom. W 66. TCS, chcąc walczyć o zwycięstwo, Tande nie może jednak pozwolić sobie nawet na jeden słabszy skok, bo przy tak mocnej stawce skończy się to identycznie jak przed rokiem.
ZOBACZ WIDEO Polacy zdominowali poprzedni TCS. "Żyła krzyczał i był oszołomiony. Buzowały w nim niesamowite emocje"
W poprzedniej edycji zawodów u Norwegów w walce o złotego orła liczył się tylko jeden skoczek. Teraz może być inaczej, bowiem kryzys formy sprzed 12 miesięcy szybko opanował Johann Andre Forfang. Obecnie 22-latek znów jest zawodnikiem ze ścisłej czołówki (6. lokata w Pucharze Świata), a w ostatnim sprawdzianie przed niemiecko-austriackim turniejem zajął 4. lokatę w Engelbergu.
Po pierwszych treningach przed inaugurującym sezon konkursem w Wiśle wydawało się, że Kraft zdominuje początek sezonu. Skakał świetnie, ale gdy przyszło do właściwej rywalizacji zajął 3. miejsce. Później było podobnie. Krafta stać było na znakomite próby w seriach próbnych czy w kwalifikacjach, ale we właściwej rywalizacji nie prezentował jeszcze topowej formy, jak chociażby podczas znakomitych dla siebie mistrzostw świata w Lahti (dwa złote medale w rywalizacji indywidualnej).
W ostatnim sprawdzianie przed 66. TCS podopieczny Heinza Kuttina był jednak trzeci i na pewno trzeba o nim pamiętać wymieniając faworytów zawodów. Tym bardziej, że Austriak miał już okazję trzymać w dłoniach złotego orła za triumf w turnieju w 2015 roku.
W poprzednim sezonie Krafta z walki o końcowe zwycięstwo wyeliminowały problemy zdrowotne. Gdyby nie one, Austriak z pewnością walczyłby o triumf z Kamilem Stochem do ostatniego skoku w Bischofshofen. Teraz, jeśli sytuacja sprzed roku się nie powtórzy, Kraft - zwłaszcza na swoich skoczniach - dorzuci przysłowiowe trzy grosze do rywalizacji.
2. miejsca w Oberstdorfie oraz Garmisch-Partenkirchen i koszulka lidera 65. TCS na półmetku. Potem upadek w serii próbnej w Innsbrucku, 4. miejsce w loteryjnym, jednoseryjnym konkursie na Bergisel. Następnie odpuszczenie kwalifikacji w Bischofshofen i zadanie rywalom nokautującego ciosu - wygrana w konkursie i w całych niemiecko-austriackich zawodach.
Poprzednią edycję Turnieju Czterech Skoczni w wykonaniu Kamila Stocha pamiętamy lepiej niż dobrze. Było niebo, piekło i na końcu znowu niebo. 12 miesięcy później nie możemy wykluczyć, że 6 stycznia w Bischofshofen znów wysłuchamy Mazurka Dąbrowskiego. Forma obrońcy tytułu od początku sezonu jest stabilna, a co najważniejsze, ma tendencję zwyżkową.
W ostatnich konkursach w Engelbergu Stoch skakał daleko i powtarzalnie. 3. i 2. miejsce w Szwajcarii to zapowiedź, że w 66. TCS dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi znów będzie bardzo mocny, czyli stać go na drugie zwycięstwo z rzędu w całych zawodach.
Początek jednego z najbardziej prestiżowych turniejów w skokach już w piątek 29 grudnia w Oberstdorfie. Relacja na żywo z zawodów oraz ich szerokie podsumowania na WP SportoweFakty.