Od czwartku trwa inwazja Rosji na Ukrainę. Prezydent Władimir Putin wydał rozkaz przeprowadzenia operacji wojskowej w Donbasie, ale zaatakowano również strategiczne miejsca w innych częściach kraju. To wywołało oburzenie na całym świecie. Wyciągane też są pierwsze sankcje.
W sobotnim konkursie drużynowym Pucharu Świata w skokach narciarskich fani zwrócili uwagę na zachowanie Jewgienija Klimowa. Skoczek po swoich próbach dwukrotnie pokazywał rękawiczkę z naklejoną rosyjską flagą narodową. Kibice od razu wychwycili, że wcześniej Klimow tego nie robił.
Taki gest w momencie, gdy jego rodacy próbują podbić niepodległy kraj i zabili wielu niewinnych ludzi, oburzył fanów skoków narciarskich. Co ciekawe, w piątkowym konkursie Klimow nie miał na rękawiczce flagi swojego kraju, co widać na archiwalnych zdjęciach i nagraniach.
ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"
FIS postanowił zareagować w tej sprawie, choć dyrektor PŚ Sandro Pertile nie ukrywa, że nie widział gestu Rosjanina.
- Nie widzieliśmy tego, ale właśnie sprawdziliśmy pełen zapis transmisji. Jutro wyjaśnię tę sprawę z zawodnikiem i trenerem rosyjskiego zespołu - wyjaśnił w rozmowie ze sport.pl.
Takie zachowanie 28-letniego skoczka jednak nie będzie dziwić, gdy odrobinę cofniemy się w czasie. Podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie Rosyjski Komitet Olimpijski zdobył srebrny medal w konkursie drużyn mieszanych. Klimow dowiedział się, że Putin oglądał konkurs w telewizji, o czym poinformował go Dmitrij Dubrowskij (prezes rosyjskiej federacji).
Czytaj także:
Skoki idealne. Zobacz komentarze po konkursie w Lahti
Totalny brak wyczucia. Niesmaczne obrazki z Lahti