Czas na drugi przystanek Pucharu Świata w skokach. Od piątku do niedzieli skoczkowie będą rywalizować na jednej z największych skoczni dużych na świecie, Rukatunturi w fińskiej Ruce.
Obiekt robi wielkie wrażenie. Jest ogromny, ale też bardzo narażony na podmuchy wiatru. Już wiele lat temu organizatorzy założyli siatki przeciwwietrzne, ale chronią one skocznię tylko od jednej strony. 7 lat temu siatki nie pomogły, gdy przyszedł podmuch, a akurat w powietrze wbijał się Andreas Wellinger. Do tego skoczek popełnił błąd i wydarzył się horror.
Niemiec był na początku swojej wielkiej kariery. Był to dla niego dopiero trzeci sezon w elicie. Miał za sobą kilka znaczący wyników, ale brak większego doświadczenia. W swoim czwartym starcie na skoczni w Ruce niewiele był w stanie zrobić. Skok zaczął jak każdy inny. Odepchnął się od belki i ruszył w dół.
ZOBACZ WIDEO: TVN przejął skoki. Tajner: Nie będę w studiu
Wyszedł z progu, ułożył narty w kształt litery V i nagle, przy ogromnej prędkości, stracił nad nimi panowanie. Nie miał zbyt wiele czasu na reakcję. Machnął kilka razy rękoma i z potężną siłą uderzył dolną częścią kręgosłupa o zeskok. Sturlał się na sam dół skoczni i nie był w stanie samemu podnieść się.
- Aj - krzyknął w momencie upadku Sebastian Szczęsny, komentujący konkurs na antenie TVP. Później na chwilę wstrzymał głos i dodał: - Stanął mi przed oczami obraz Thomasa Morgensterna, który w niemal identyczny sposób upadł tutaj w 2003 roku (...). To jest ten mocny podmuch wiatru, który trafia na zawodnika zaraz po wyjściu z progu. Złapało mu nartę, ściągnęło mu ją w dół.
Natychmiast przy skoczku pojawiły się służby medyczne. Trenerzy, na górze skoczni, z przerażeniem oglądali powtórki upadku. Walter Hofer, ówczesny szef Pucharu Świata, miał zatroskaną minę. Niemiecki skoczek trafił na nosze, odwieziono go do szpitala. Kibice byli przerażeni, niektórzy obawiali się, że tak poważny upadek może nawet zakończyć świetnie zapowiadającą się karierę niemieckiego talentu.
Czarne scenariusze jednak nie sprawdziły się. Wellinger uszkodził kręgosłup i obojczyk, ale operacja nie była konieczna. Na jakiś czas Niemiec musiał zapomnieć jednak o startach w PŚ. Jego przerwa od treningów trwała dwa miesiące. Pod koniec sezonu Wellinger wrócił na skocznię. Poważny upadek szybko wymazał z pamięci i w kolejnych latach na stałe zagościł na salonach skoków narciarskich.
Trzy lata później Niemiec został wicemistrzem świata, a w 2018 roku mistrzem olimpijskim. Teraz znów wraca do Ruki, gdzie w sobotę i niedzielę odbędą się dwa indywidualne konkursy PŚ. Transmisje w TVN, Eurosporcie 1 i na WP Pilot.
Plan zawodów w Ruce:
piątek (26.11.2021)
14:30 - oficjalny trening (2 serie)
17:10 - kwalifikacje
sobota (27.11.2021)
15:15 - seria próbna
16:30 - pierwsza seria konkursowa
niedziela (28.11.2021)
14:30 - kwalifikacje
16:15 - pierwsza seria konkursowa
Czytaj także:
Historia się powtarza. Żyła znów ma problem. "Nie pomógłby obojętnie jaki wiatr"
Jak się czuje i jaki był wynik testu? Mamy nowe informacje o Klemensie Murańce