Taktyczna zagrywka Michala Doleżala. Jeśli znów zadziała u Piotra Żyły, będzie fantastycznie

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Na dużej skoczni nie stracił swojej świetnej formy. W kwalifikacjach Piotr Żyła pokazał, że stać go nawet na drugi złoty medal na MŚ. W osiągnięciu kolejnego sukcesu może pomóc taktyka Michala Doleżala. Już raz dała efekt. Początek konkursu o 17:00.

Od kilku sezonów jest jednym z najlepszych, ale też najbardziej nieprzewidywalnych skoczków w Pucharze Świata. Stawał na podium, wygrywał konkursy, potrafił być liderem kadry w drużynówkach. Zdarzały mu się jednak także wpadki - dyskwalifikacje za kombinezon czy słabe skoki po których nie było go nawet w trzydziestce.

Eksperci nigdy nie mieli jednak wątpliwości - Piotr Żyła ma wszystko, by być mistrzem świata. Dysponuje potężną mocą odbicia. Jeśli wszystko poukłada dobrze w locie, może nie być na niego mocnych. W Oberstdorfie Żyła pokazuje, że nie były to słowa na wyrost. Na skoczni K-95 zaskoczył wszystkich. Miał być w czołówce, ale chyba nikt nie spodziewał się, że zrobi takie show.

Od rana roznosiła go energia, czuł głód skakania. Potrafił to znakomicie przełożyć na skocznię. Próby konkursowe to były bomby. Świetnie na progu, wysoko w locie i dalekie odległości. Nie spalił się psychicznie. Prowadził na półmetku, w finale postawił kropkę nad "i", został mistrzem świata. Osiągnął największy sukces w karierze.

ZOBACZ WIDEO: Żal i smutek po porażce. Adam Małysz: Nie dziwię się, że Dawid był zawiedziony

Po konkursie wiele mówiło się, że znakomity efekt dała rozmowa Michala Doleżala. W dniu zawodów szkoleniowiec rozmawiał na spokojnie z Żyłą. Skoczek wygadał się, znaleźli idealny sposób na skoki na tej skoczni i w zmaganiach było znakomicie. Warto jednak zwrócić uwagę, że jeszcze jedno posunięcie Czecha mogło mieć duży wpływ na złoto jego podopiecznego.

Doleżal zdecydował, że jego najlepsi podopieczni odpuszczą jeden dzień treningowy na skoczni K-95. Zrezygnowali z trzech serii próbnych. Wygłodniały skoków Żyła zachował mnóstwo energii na dzień konkursowy. Kto wie, czy nie miałby jej mniej, gdyby musiał skakać trzy dodatkowe skoki na treningach.

Rozwiązanie przyniosło efekt, więc czeski trener powtórzył je także przed piątkowym konkursem o medale na dużej skoczni. W środę Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch nie oddali żadnego skoku treningowego. Regenerowali siły w hotelu. Mają ich całkiem sporo, co udowodniły czwartkowe kwalifikacje. W nich błysnął przede wszystkim Żyła. Z mocnym wiatrem w plecy skoczył 127 metrów. Zajął 4. miejsce, z minimalną stratą do zwycięzcy. Pokazał, że nadal jest piekielnie mocny, a sił - po odpuszczeniu środowych skoków - nie powinno mu zabraknąć.

- Środowe skoki najlepszym polskim zawodnikom nie był potrzebne. To są już doświadczeni skoczkowie, którzy duży obiekt w Oberstdorfie znają jak własną kieszeń. Często tutaj trenowali, co roku skaczą podczas TCS - podkreśla Jakub Kot, ekspert Eurosportu.

- Piotr, Dawid i Kamil, to zawodnicy już bardzo doświadczeni. Trzeba rozsądnie zarządzać ich siłami. Od grudnia mają mnóstwo skoków w nogach. Większa świeżość i chęć do skakania może im wyjść na dobre. To taka trochę zagrywka taktyczna Michala Doleżala, ale nie ma też co robić z tego wielkiej sensacji. Poczekajmy spokojnie na piątkowy konkurs - dodaje były skoczek.

Czekamy ze spokojem, ale z dużymi nadziejami. Drugi medal dla Piotra Żyły, a być może znów złoty, jest realny. Co więcej, w walce o medale liczyć powinien się także Dawid Kubacki. Ciągle jest w wysokiej formie, regularnie zajmuje miejsca w dziesiątce. Był piąty na K-95, w kwalifikacjach zajął 9. miejsce. Jeśli wszystko się zgra w jego skokach, dla niego może to być też piękny dzień.

Niewiadomą jest forma Kamila Stocha. Na mniejszej skoczni nie miał swojego dnia. Już po pierwszej serii stracił nadzieję na medal. Skończyło się 22. miejscem. W kwalifikacjach na dużej skoczni był 13. Skok był bez błysku, ale ten kto zbyt szybko skreśli Stocha z listy faworytów, może się wieczorem mocno zdziwić. W tym sezonie trzykrotny mistrz olimpijski nie raz udowodnił, że potrafi ze skoku na skok podnieść swój poziom. Wierzymy, że taki scenariusz sprawdzi się w piątkowy wieczór.

Lista faworytów do medalu w piątek jest bardzo długa. Gdyby był Halvor Egner Granerud, byłby pierwszym kandydatem do złota. Lider Pucharu Świata zakaził się jednak koronawirusem. Konkurs będzie oglądał w izolacji z pokoju hotelowego. Mogą go jednak zastąpić koledzy: Lindvik, Johansson, Tande czy Forfang. Trzeba uważać na Stefana Krafta. Austriak wygrał czwartkowy trening i kwalifikacje. Chrapkę na medale mają Słoweniec Anze Lanisek, Niemcy Karl Geiger oraz Markus Eisenbichler i Japończyk Ryoyu Kobayashi.

Oby tylko dopisały warunki pogodowe. Nie chcemy powtórki scenariusza z kwalifikacji. Kto tylko miał bardzo mocny wiatr w plecy, nie miał większych szans na walkę o dobrą odległość. Pod koniec eliminacji warunki były jednak już bardziej stabilne, oby tak samo było w piątek.

Początek indywidualnego konkursu o MŚ na dużej skoczni o 17:00. Na 15:45 zaplanowano serię próbną. Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.

Czytaj także:
Halvor Egner Granerud zostanie w mieście mistrzostw przez 14 dni. "Jest wyczerpany"
Zagadkowa przypadłość Stocha. "To zadziwiające, że nie mogą sobie poradzić z tym błędem"

Źródło artykułu: